tak zwane neighborhood – Singapur, początek, akt III

Wyniki badań medycznych dotarły do firmy (zdolna do pracy!), więc mogłam w końcu aplikować o długoterminowe pozwolenie o pracę czyli Employment Pass. Po wyżej wspomnianym lunchu wyrwałam się z pracy i podjechałam do Employment Pass Services Centre (EPSC, Singapurczycy lubują się w skrótach) – części Ministry of Manpower (MOM), odpowiedzialnej za wydawanie wyżej wymienionych kart. Nie mam jeszcze zbyt dużego doświadczenia z singapurskimi urzędami, ale ten działa nad wyraz sprawnie. Spotkania umówione są na konkretną godzinę (co 15 min), przy wejściu skanuje się w kiosku do check-in kod ze swojej aplikacji (za aplikowanie o moje pozwolenie odpowiedzialne były kadry mojej firmy, więc nie wiem do końca jak to przebiega, w każdym razie po zarejestrowaniu spotkania w EPSC drukuje się aplikację, którą trzeba dostarczyć). Na tych, którzy mogą sobie nie poradzić, w holu czekają pracownicy instruujący co do całej procedury. Siada się na fotelu i czeka aż numerek pojawi się na wyświetlaczu (mimo, że byłam ponad pół godziny przed umówionym spotkaniem to nie czekałam nawet 5 min). Pani w okienku sprawdziła wszystkie dokumenty, wgrała też do systemu zdjęcie mordercy (czytaj: zdjęcie paszportowe). Na koniec palec na szybkę, czyli zdjęcie odcisków palców, trzy stemple na aplikacji i zapraszamy za.. 5 dni (tylko!) po odbiór dokumentu. Jeśli na całym świecie urzędy będą funkcjonować tak, jak mi się udało tego doświadczyć, to ludzie przestaną alergicznie reagować na stwierdzenie „Musisz iść to załatwić w urzędzie.”
Weekend przywitałam jakimś paskudnym bólem głowy, ale nie przeszkodziło mi to rozejrzeć się trochę po sąsiedztwie. W promieniu ok. 2 km (a zapewne i dalej, najprawdopodobniej rozciąga się to na cały Singapur :P ) znajdują się same wieżowce, gotowe lub w budowie, spora ilość ulic i (na całe szczęście) równie dużo zieleni.
Bardzo często na przejściach dla pieszych, oprócz standardowego czerwonego i zielonego ludzika, można zobaczyć licznik, który informuje za ile sekund światło zmieni się na czerwone i czy warto jeszcze wbiegać na zebrę. W Europie raczej jest tendencja do umieszczania liczników na skrzyżowaniach dla samochodów i odliczają czas do następnego zielonego światła, ale co kraj to obyczaj. Azjatycka starszyzna, jeśli tylko wyposaży się w specjalną kartę może też wydłużyć czas trwania zielonego światła dla pieszych, wystarczy, że przyłoży ją do czytnika tuż nad przyciskiem do zmiany sygnalizacji.

Singapur, przejście dla pieszych z licznikiem

Singapur, przejście dla pieszych z licznikiem

Singapur, czytnik kart do wydłużenia czasu zielonego światła na przejściu dla pieszych

Singapur, czytnik kart do wydłużenia czasu zielonego światła na przejściu dla pieszych

Singapurczycy absolutnie nie lubią się przemęczać (ale o tym w następnych odcinkach) i w weekend typowe jest dla nich coś, co my nazwalibyśmy piknikiem. Z tym że oni biorą całe siaty jedzenia, napojów, dania na wynos, siadają grupami na wielkich kocach  i biesiadują. Poniżej udało mi się uchwycić nawet taką parkową imprezę urodzinową w Toa Payoh Town Park. Na wcześniejszych zdjęcia często pojawiały się palmy (czy też palmopodobne drzewka), które tutaj są tak zwyczajne jak nasze swojskie klony czy lipy, a ja namiętnie fotografuję wszystkie inne „dziwne” rośliny (kilka zamieszczam poniżej, jeśli ktoś zna nazwy, niech się podzieli wiedzą!).

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, impreza urodzinowa w Toa Payoh Town Park

Singapur, impreza urodzinowa w Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Singapur, Toa Payoh Town Park

Zdaje mi się, że w ramach bycia przyjaznym środowisku w Polsce powinno się stare papierzyska dać przerobić na srajtaśmę i inne takie, czyt. oddać na makulaturę. Tutaj w dobrym tonie jest spalać je w metalowych beczkach na osiedlu.

Singapur, osiedlowa spalarnia papieru

Singapur, osiedlowa spalarnia papieru

Na koniec uchwyciłam jakże przydatny automat sprzedający.. chleb tostowy(!) oraz wieżowiec w którym mieszkam – ten najbardziej z przodu, trochę niższy od pozostałych, bez tego ‚kosza’ na dachu. Najbardziej na lewo, na 18-stym piętrze są moje okna, jeśli komuś chce się liczyć.

Singapur, automat z chlebem

Singapur, automat z chlebem

Singapur, Toa Payoh, mieszkam w pomarańczowawym bloku

Singapur, Toa Payoh, mieszkam w pomarańczowawym bloku

A co do samych budynków w Singapurze to ich adresy są bardzo precyzyjne, dla przykładu (nie, to nie jest mój adres) :
Blk 183 Lor 6 Toa Payoh #13-123
230987 Singapore
i wszystko jasne, prawda? ;) A tak dla czytelności to Blk 183 oznacza numer bloku, Lor 6 to taki numer odnogi ulicy, aleja, określenie w jakim obszarze danej ulicy/dzielnicy znajduje się ten budynek (nie jest to dla mnie oczywiste póki co), Toa Payoh to nazwa ulicy, #13 oznacza piętro a 123 to numer mieszkania. Dolna linijka to banał – kod pocztowy i nazwa.
Na koniec zagadka (na którą niestety nie znam odpowiedzi, ale liczę na Waszą kreatywność) – co oznacza ten znak? Dodam, że jest to znak przy ulicy, a więc dotyczy kierowców!

Singapur, znak przy drodze

Singapur, znak przy drodze

8 comments

  1. to informacja dla rowerzystów że za 300m mogą się schronić przed deszczem ;)

    Wytrwałości w pisaniu, miło się czyta :)

    m.sz.

    Polubienie

  2. w sumie pasuje :P tylko, że umiejscowienie znaku sugeruje, że dotyczy ulicy a nie chodnika. Stoi przy drodze ekspresowej, nie spodziewałabym się na niej rowerzystów ;)

    Polubienie

  3. uwielbiam Twoje podpisy pod zdjęciami ;)
    ale ale: byłem ostatnio w opolu, odliczanie przy pasach to nic dziwnego:
    http://www.kciuk.pl/Pierwszy-licznik-dla-pieszych-w-Opolu-w-Polsce-a49617 (news sprzed roku, teraz to tam częstsze)
    odnalazłem też Twoje piętro! :)
    a co do znaku: za 300 metrów kończy się wiadukt, za którym może ściekać woda z wyższego poziomu więc zamknij dach w swoim cabrio (Singapur to bogaty kraj, więc może stworzyli osobną kategorię dla bogatych obywateli, właścicieli cabrio? )

    Polubienie

  4. To ja w takim razie nie doceniałam Opola, toż to metropolia! ;)

    haha, noo kabrioletów tu śmiga całkiem sporo, więc taka wersja też by pasowała :D

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.