WYSPA LANGKAWI

na plaży białas się smaży – Malezja, wyspa Langkawi

Po bożonarodzeniowej wyprawie do Wietnamu, nie zabawiliśmy w domu na długo. Kiedy w Polsce na dobre rozgrzały parkiety sylwestrowych imprez, a szampan z niecierpliwością czekał by wystrzelić korkiem, my budziliśmy się bladym świtem 2015 roku, po omacku zgarnialiśmy bagaże i znów byliśmy w drodze. Tym razem na Langawi, wyspę po zachodniej stronie Malezji. Na szczęście przystanek autobusu, którym można przejechać granicę między Singapurem a Malezją, mam tuż pod blokiem. Później już tylko odprawa celna, autobus na lotnisko, samolot, drugi samolot, bus i byliśmy o krok od plażoleżenia. Taka ‚posklejana’ podróż to trochę zmarnowanego czasu, ale zdecydowanie ulga dla portfela (często dużo taniej jest polecić z Johor Bahru, malezyjskiego miasta tuż za granicą z Singapurem, niż z samego Singapuru). Tuż po kolejnej racie snu podczas krótkiego lotu z Johor Bahru do Subang, przebłysk jasności umysłu przypomniał nam, że nie ogarnęliśmy transportu z lotniska do hotelu. Niby zawsze można wziąć taksówkę, ale nie znając lokalnych cen, łatwo dać się oszukać. Oparami internetu przesłaliśmy maila do hotelu z prośbą o odbiór z lotniska za godzinę i wsiedliśmy do samolotu bez większych nadziei, że ktoś po nas przyjedzie. Ku naszemu zdziwieniu, kiedy w zachwycie zwiedzaliśmy lotniskowe stoisko monopolowe czytaj dalej..