Lumos, Wasza Królewska Mość! – Wielka Brytania, Londyn: akt I
Zwykłam mówić, że zwiedzanie Europy zostawiam sobie na emeryturę. Jeśli jednak nadarza się okazja, by zrobić to wcześniej – głupotą byłoby nie skorzystać. Takowa pojawiła się w czerwcu 2018 roku, kiedy firma dla której pracuję, zorganizowała doroczną konferencję w Londynie. Na moje kombinatorskie szczęście, zaczynała się dopiero w poniedziałek po południu, więc wyleciałam z Singapuru już w piątek w nocy, by weekend poświęcić na zwiedzanie. Po przesiadce w Monachium i ponad 14 godzinach w powietrzu, moim zaspanym oczom ukazała się Tamiza. Otworzyłam je jeszcze szerzej, gdy po wylądowaniu usłyszałam gromkie brawa – mówią, że to Polaki-cebulaki klaszczą w samolocie, ale jestem przekonana, że nie byliśmy dominującą narodowością na trasie Niemcy – Wielka Brytania. Co do samego gestu – mnie on akurat ni to parzy ni to ziębi, ktoś czuje potrzebę podziękowania pilotom w ten sposób – proszę bardzo. Mam jednak nadzieję, że czytaj dalej..
Lumos, Wasza Królewska Mość! – Wielka Brytania, Londyn: akt II
O wyjeździe do Londynu dowiedziałam się kilka tygodni wcześniej. Zanim załatwione zostały formalności i potwierdziło się, że uda mi się tam spędzić weekend poprzedzający konferencję, upłynęło już kilka z nich. Kiedy zaczęłam planowanie atrakcji, biletów już nie było. Odwiedzając stronę internetową kilka razy dziennie (codziennie!), odkryłam jednak, że czasem pojawia się jedna lub dwie wejściówki na nadchodzące dni. To dawało nadzieję, ale szczęście nie dopisywało. Aż tu nagle – jest! 5 dni przed wylotem, udało się! Cóż to za przysłowiowego białego kruka udało mi się ustrzelić? Bilet do Warner Bros. Studio Tour London, a konkretnie na wystawę „The Making of czytaj dalej…
Lumos, Wasza Królewska Mość! – Wielka Brytania, Londyn: akt III
Czas wolny dobiegał końca, wszak nie przyjechałam do Londynu na wakacje. Rano przeniosłam się do hotelu konferencyjnego – na moje szczęście mieli pokój wolny już od 10:00. Szybkie ogarnięcie maili z pracy i miałam jeszcze kilka godzin do rozpoczęcia. Hotel znajdował się już dużo bliżej centrum, dlatego spacerkiem udałam się pod pałac Buckingham zobaczyć najsłynniejszy balkon na świecie, przypadkowo trafiając na poniedziałkową zmianę warty o 10:45. Chociaż natura tego ceremoniału pozostała już w dużej mierze tylko symboliczna, uwielbiam obserwować tę precyzję ruchów, a jeśli towarzyszy temu orkiestra – mogę stać jak zaczarowana.
Wartownik na ostatnim zdjęciu reprezentuje Gwardię Irlandzką – można to poznać po układzie guzików marynarki (pogrupowane czwórkami) i małym, niebieskim pióropuszu po prawej stronie czapki. Pisząc te notkę, zastanowiło mnie, dlaczego oprócz charakterystycznie ubranych w czerwień i czerń żołnierzy w ogromnych, futrzanych czapach, pojawił się też pułk w niebieskich mundurach. Jeden (a właściwie jedna) z nich zajęła później miejsce w budce wartownika z przodu pałacu. Wtedy nieszczególnie zdziwił mnie fakt dwóch pułków i dwóch orkiestr, które czytaj dalej…