a za czym ta kolejka stoi? – Chiny, Hongkong: akt I
Kolejnego, długiego weekendu nie sposób było przegapić. Po bardziej „lokalnych” wizytach w Malezji i Tajlandii, przyszedł czas odbić trochę dalej. Wybór padł na Hongkong, który wydawał się sensowny do zwiedzenia w 3 dni. Po zwerbowaniu kolegi z pracy pozostało już tylko odrobić zadanie domowe i zaplanować zwiedzanie. Z pomocą przyszedł mi jak zawsze papierowy przewodnik. Zanim jednak ustaliłam co chcę zobaczyć, próbowałam rozwikłać zagadkę klasyfikacji Hong Kongu. Kraina ta funkcjonuje jako Specjalny Region Administracyjny (SRA) Chińskiej Republiki Ludowej, co oznacza mniej więcej, że wciąż należą do Chin, ale w wielu aspektach Hongkong, będący kiedyś brytyjską kolonią, funkcjonuje jak niezależne państwo, z własną flagą, walutą i systemem wizowym chociażby. To ostatnie jest bardzo przyjazne turystom, bowiem na polskim paszporcie można wjechać bez wizy (takową trzeba posiadać przy wjeździe do Chin-Chin). Tę odrębność mieszkańcy Hongkongu zawsze podkreślają i jeszcze nie spotkałam się aby któryś z nich powiedział, że pochodzi z Chin.
Wizytę zaczęliśmy dość przebojowo, a to za sprawą lotu pełnego turbulencji i szalonej burzy, przez którą siedzieliśmy w samolocie (na szczęście już na ziemi) ponad godzinę, bo niemożliwe było podłączenie rękawa. Pogoda nie napawała optymizmem, ale gdy kilkadziesiąt minut później, wyszliśmy z podziemia (czytaj: z metra) na części kontynentalnej Hongkongu, czytaj dalej..
a za czym ta kolejka stoi? – Chiny, Hongkong: akt II
Podczas zwiedzania uwielbiam ten moment odkrywania lokalnej historii, o której nie miało się pojęcia. Jeszcze pierwszego dnia w Hongkongu, zanim podziwialiśmy nieziemsko oświetlone drapacze chmur na wyspie Hongkong (o czym pisałam tutaj), na części kontynentalnej miasta, udaliśmy się do Kowloon Walled City Park. Spodziewałam się raczej zobaczyć park z resztkami murów obronnych miasta, jak to zwykle sugeruje nazwa City Walls. Tutaj jednak historia jest inna. U schyłku XIX wieku Chiny i Wielka Brytania podpisały konwencję, na mocy której terytorium Hongkongu zostało zwiększone o prawie cały obszar New Territories – dzielnicę nazwaną Nowe Terytoria (pamiętajmy, że Hongkong był brytyjską kolonią). Prawie, bo z umowy wyłączony był mały wycinek w jego sercu, tzw Walled City, kiedy to faktycznie miasto wciąż był otoczone murem i od lat miało znaczenie militarne. Wojenna zawierucha i przepychanki między tymi dwoma krajami sprawiły, że w latach 50-tych na tym terenie, rozmiarów odrobinę mniejszych od połowy krakowskich Błoni, powstała pozostawiona sama sobie enklawa, rządząca się własnymi prawami – z przemocą, gangami, prostytutkami, narkotykami i pozostałymi aspektami kryminalnego życia na pierwszym planie. Wyobraźcie sobie, że na obszarze 2.6 hektara (mniej więcej powierzchnia 160 na 162.5 metra) mieszkało ponad czytaj dalej..