JP na 100% – Japonia, akt I: Tokio
Urlop w końcu nadszedł, choć z perspektywy czasu wydaje się, jakby go nie było. Jakby go nie było, ponieważ przydałby się następny, aby odpocząć po urlopie. Ten kwietniowo-majowy był jednak, dostarczając niezapomnianych wrażeń.
Zacznę od tego, że nigdy specjalnie nie fascynowała mnie Japonia. Najbardziej rozpowszechnione elementy japońskiej kultury współczesnej – manga i wszelakie komiksy – to raczej nie mój świat. Jedno co zawsze chciałam mieć, w związku z Japonią, to ich kolorowe farby do włosów, bo są lepsze niż te, które można kupić w Europie.
(Nie)wystarczył tydzień, aby absolutnie wpaść po uszy. Japonia zaczarowała i już od pierwszych dni trafiła na nieistniejącą listę miejsc „do odwiedzenia ponownie”, bo nim wyjechaliśmy już wiedziałam, że będzie mi mało.
Zaczęliśmy i skończyliśmy w Tokio, ale zanim na dobre stanęliśmy na japońskiej ziemi nasz samolot zaliczył (planowane) międzylądowanie na Tajwanie. Przeszliśmy się terminalem odkrywając czytaj dalej..
JP na 100% – Japonia, akt II: Kyoto
Pobudka wczesnym rankiem nie należała do najłatwiejszych, a tu jeszcze trzeba było się spakować i mieć oczy szeroko otwarte, aby nie zamotać się w metrze i dotrzeć na pociąg na czas. Nie można było liczyć, że pociąg będzie miał opóźnienie, gdyż japońskie shinkanseny odnotowują maksymalne opóźnienie rzędu 36 sekund (!). Strasznie byliśmy ciekawi podróży tym super szybkim pociągiem na poduszce magnetycznej. Chociaż spory kawałek przespaliśmy, to jednak 476 km w 2 godz 18 minut robi wrażenie (to praktycznie jak z Poznania do Rzeszowa w linii prostej). Nozomi, którym jechaliśmy, odjeżdża z Tokyo do Kyoto (i jeszcze dalej) średnio co 9-10 minut (!) i jest najszybszym z shinkansenów na tej trasie (nie zatrzymuje się prawie wcale na stacjach pośrednich). Po drodze rozwija prędkość do czytaj dalej..
JP na 100% – Japonia, akt III: Nara
Nara, położona od Kyoto w odległości ok 40km, była najmniejszym japońskim miastem, jakie odwiedziliśmy. I absolutnie szczerze przyznaję – im mniejsze miasto, tym bardziej urokliwe. Podjechaliśmy pociągiem w pół godzinki (tu już nie ma shinkansenów, a zwykła kolej) i spacerkiem ze stacji, wzdłuż ulicy pełnej sklepów i sklepików, udaliśmy się na wschód do Nara Park. Właściwie park to nie jest dobre określenie, bo teren jest ogromny i, co charakterystyczne, usiany świątyniami. Cały teren zdominowany jest przez hasające dookoła.. jelenie. Wg legendy, gdy zbudowano jedną ze świątyń bóg przybył do niej na białym jeleniu. Od tego czasu zwierzęta te są respektowane i chronione w okolicy. Przechadzając się po ogromnych terenach zielonych udało nam się uchwycić jeszcze kilka czytaj dalej..
JP na 100% – Japonia, akt IV: Japonia i Japończycy
Tak jak wspomniałam w poprzedniej notce, Japonia jako całość kultury, kuchni, wynalazków i ludzi, zasługuje na osobną notkę. Japończycy są znani z dwóch rzeczy: niezwykłej kultury bycia z jednej strony i skrajnych dziwactw z drugiej. Oba obrazy udało nam się zaobserwować.
Zacząć i skończyć trzeba od ukłonów. Wydawałoby się, że takie rytuały w dzisiejszych czasach odchodzą do lamusa. Nie w Japonii. Absolutne rekordy biją kasjerki w supermarketach, które ukłonią Ci się gdy:
– dołączysz do kolejki
– dojdziesz do taśmy
– zaczniesz wykładać produkty na taśmę
– nadejdzie Twoja kolej do kasowania
– zaczniesz ogarniać siatki, żeby wygodniej się pakowało
– mówi Ci cenę (chociaż i tak nie rozumiesz)
– kładziesz pieniądze na tackę (w Japonii nie podaje się pieniędzy kasjerowi do rąk)
– odbierasz resztę i paragon
– i na do widzenia jeszcze ze 2 razy dla pewności
Największe zaskoczenie związane z ukłonami spotkało nas w Kyoto, jako że częściej mieliśmy okazję podróżować autobusami. Normą jest, że kierowca autobusu czytaj dalej..