Planowanie naszego trzeciego dnia na wyspie Kiusiu, kosztowało mnie najwięcej czasu i energii. Sensowne dotarcie i powrót z Fukuoki do Takachiho wydawały się niewykonalne, a połączenie tego z wizytą na wulkanie Aso – kompletnie niemożliwe. Co prawda można było zdać się na los i mieć nadzieję, że na miejscu znajdziemy taksówkarza chętnego na wycieczkę objazdową, ale w Japonii koszty takiego przewozu są niesamowicie wysokie, a bariera językowa nie ułatwia wytłumaczenia o co nam właściwie chodzi.
Kombinowałam jak koń pod górkę, a sytuacji nie ułatwiał fakt, że szalejący na wyspie w 2005 roku tajfun kompletnie zniszczył infrastrukturę kolejową w okolicy. Nie podjęto się jej naprawy i została oficjalnie zlikwidowana kilka lat później. Ostatecznie dalekobieżny autobus do Takachiho Bus Center wydawał się jedyną sensowną opcją i pozwalał nam spędzić dobre 5h na miejscu. Koniec końców wyszło trochę mniej, bo znane z precyzyjnej punktualności środki komunikacji zbiorowej w Japonii nie obejmują chyba autokarów i trasa zajęła nam dobre 45 minut dłużej niż planowe 3,5h.
W Fukuoce wyjeżdżałyśmy z dworca autobusowego znajdującego się po lewej stronie (stojąc przodem do) dworca kolejowego Hakata. Bilety udało nam się kupić online, ale w razie czego kasy biletowe, podobnie jak stanowiska autokarów, znajdują się na 3 piętrze. Operatorem jest firma Nishitetsu, obsługująca trasę Fukuoka – Nobeoka linią 53302 2 razy dziennie w każdą stronę. Co na początku nas zdezorientowało, to wyświetlone na rozkładzie przy stanowiskach odjazdowych 2 autobusy na tej samej trasie, linii i tego samego przewoźnika. W miarę sprawnie odkryłyśmy, że na bilecie mamy dodatkowy dopisek „numer autobusu 2” – chyba po prostu trasa była obstawiona podwójnie. Na szczęście oba jechały z sąsiadujących stanowisk 35 i 36.

Japonia, wyspa Kiusi, podróż autokarem
Podróż, choć dość długa, przebiegła spokojnie. Co ciekawe fotele nie mają układu 2+2, tudzież 2+1, ale 1+1+1, co pozwala każdemu mieć dwa własne podłokietniki!
Nie chcąc tracić czasu na dość enigmatycznie opisywany w internecie i, chyba dość nieregularnie kursujący, autobus wahadłowy, (który ostatecznie chyba nawet nie jeździ przez Główny Dworzec Autobusowy) wskoczyłyśmy do taksówki i w miarę sprawnie wytłumaczyłyśmy o co nam się rozchodzi. Już podczas pobytu w Tokio kilka lat wcześniej, zwróciłam uwagę, że taksówki to swego rodzaju instytucja i żadna ironicznie przedstawiana postać jak „złotówa” nie ma tam miejsca bytu. Garnitur, rękawiczki, a w samochodzie: koronki! Odrobina luksusu i zaoszczędzonego czasu uczyniła nas 1140 jenów (~40 PLN, ~14 SGD) za 2km jazdy…

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wesoła wycieczka w japońskiej taksówce
Po co właściwie tłuczemy się taki kawał? Nietrudno zgadnąć – znów zobaczyłam piękny widok w internecie i chciałam się tam znaleźć. Wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge) nie jest ogromny, a jego magia opiera się właściwie na jednym, wpadającym do niego wodospadzie Manai i fakcie, że na miejscu można wypożyczyć łódeczkę i kawałek się przepłynąć. Dla mnie bajka i dziewczyny również dały się namówić na to szaleństwo! Niestety, na miejscu byłyśmy około 13.00 i wszystkie łódki na dany dzień miały już chętnych (nie można było zarezerwować online). Przyznam, że na początku byłam trochę rozczarowana, ale ostatecznie widoki z góry są wspaniałe, a odcinek, po którym można się przemieścić wiosłując, jest dość krótki. Zamiast tego zrobiłyśmy sobie spacer wzdłuż wąwozu.

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge), wodospad Manai

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge), wodospad Manai

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, 3 Mosty Takachiho (Takachiho Sandan-Bashi)

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, ścieżka nieopodal wąwózu Takachiho (Takachiho Gorge)

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge)
Czyż nie magicznie? Odpoczynek od miejskiego zgiełku, w którym obracam się codziennie, i kontakt z naturą był mi bardziej wskazany niż przypuszczałam. Oczy napawały się zielenią, a my maszerowałyśmy dalej, robiąc kółko przez drugi z trzech mostów widzianych z wąwozu, po drodze mijając spływające wzdłuż ściany wodospady Tamatare. Docierając pod budki wejściowe po dobrych 3h spaceru, naszym oczom ukazał się autobus, który za 100 jenów (~3,4 PLN, ~1.2 SGD) zabrał nas praktycznie pod wejście Takachiho Shrine, szintoistycznej świątyni, z którą związana jest jedna z najważniejszych i znanych legend mitologii japońskiej o Amaterasu – szintoistycznej bogini słońca, którą z jaskini wyciągnął śmiech innych bogów, drących łacha z rubasznego tańca jednego z nich. Osiągnęli tym swój cel, bo świat spowił się w ciemnościach, gdy Amaterasu schowała się w grocie, rozzłoszczona żarcikami swojego brata. Niestety nie mogłyśmy zostać do wieczora by obejrzeć pokaz tańca nawiązujący do tamtymi wydarzeniami.

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, autobus wahadłowy między dworcem autobusowym a wąwozem Takachiho

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, budynki świątynia Takachiho Shrine

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, lampa na terenie świątyni Takachiho Shrine

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, chōzubachi w świątyni Takachiho Shrine
Pieszo wróciłyśmy na dworzec autobusowy, a stamtąd do Fukuoki. Pożegnałyśmy się też z Justyną, która skoro świt wracała do Tokio na samolot do domu. Przede mną i Magdą jeszcze jeden dzień, który postanowiłyśmy przeznaczyć na lekcję historii. Hiroszima i Nagasaki, chociaż oddalone od siebie o ponad 350 km, wymawiane są jednym tchem, jak bliźniacze sobie miasta. Połączyła je oczywiście bomba atomowa, zdetonowana tuż nad nimi przez siły amerykańskie pod koniec II wojny światowej. Drugie z nich, Nagasaki, znajduje się na wyspie Kiusiu i to tam wybrałyśmy się pociągiem.

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, tramwaj
Muzeum Bomby Atomowej znajduje się kilka przystanków tramwajem 1 lub 3 od głównego dworca kolejowego (ze stacji wychodzi się na górę mostkiem i zejściem A na przystanek). Bilet tramwajowy kosztuje 130 jenów (~4,5 PLN, ~1.6 SGD), niezależnie od ilości przejechanych przystanków. Wsiada się tyłem lub środkiem, a wysiada przodem, uiszczając motorniczemu opłatę przed opuszczeniem pojazdu. Muzeum znajduje się nieopodal hipocentrum wybuchu, bilet kosztuje 200 jenów (~7 PLN, ~2.5 SGD).

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, tablica opisująca skalę zniszczeń spowodowaną wybuchem bomby atomowej
Wystawa zaczyna się spiralnym zejściem, dającym wrażenie cofania się w czasie. Na samym dole czas faktycznie się zatrzymał, co widać na pierwszym eksponacie – zegarze, którego zniszczone wskazówki zatrzymały się wskazując godzinę wybuchu: 11:02. Ekspozycja składa się z 3 sekcji. Pierwsza wprowadza odwiedzającego w szczegóły wydarzeń prowadzących do i opisujących tragedię z 9 sierpnia 1945, a także historię miasta przed wybuchem.

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, zejście na wystawę

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, zegar zatrzymany podczas wybuchu

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, Fatman, replika bomby zrzuconej na Nagasaki

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, wnętrze Fatman, replika bomby zrzuconej na Nagasaki
Druga część poświęcona jest skutkom i zniszczeniom spowodowanym przez wybuch bomby atomowej. Było – nie ma. Po budynkach został gruz, po ludziach czasem nawet nie ślad. Ci, którzy znaleźli się dalej od centrum wybuchu, do końca życia, często dużo krótszego niż oczekiwano, cierpieli na skutki uboczne promieniowania i poparzeń. Przedmioty które przetrwały, fotografie ocalałych, a także zdjęcia i opisy akcji ratowniczych oddają przerażający obraz tego, z czym spotkali się cywile podczas działań wojennych.

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, szklany różaniec częściowo rozpuszczony podczas wybuchu

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, 6 butelek częściowo rozpuszczony podczas wybuchu
Chyba najbardziej dająca do myślenia była dla mnie trzecia sekcja tego muzeum, która nazwana jest „W kierunku świata wolnego od broni nuklearnej” opisująca wysiłki wielu organizacji, próbujących wymusić na władzach państw zadeklarowanie i wyegzekwowanie całkowitego zakazu prac nad udoskonalaniem broni atomowej. Mamy 2022 rok i absolutnie żadnej pewności, że Nagasaki było ostatnim miejscem zmiecionym z mapy na skutek bomby atomowej podczas działań wojennych. Próby wciąż się odbywają, a wszystkie wykryte odnotowywane są na ścianie muzeum.

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, Traktat o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, odnotowane próby broni jądrowej od czasu wybuchu w Nagasaki
Działania formalne, wspierane są przez akcje społeczne: 1000 żurawi złożonych z origami (Senbazuru) przypisuje się moc spełniania życzeń, najlepiej tych o świecie wolnym od bomby atomowej.

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, 1000 Żurawi z origami (Senbazuru)
Park Hipocentrum znajduje się nieopodal muzeum, a centralny punkt wybuchu oznaczony jest symbolicznym grobowcem zmarłych w wyniku tych wydarzeń. Po drugiej stronie ulicy rozpościera się Park Pokoju (często traktowany jako jedno z Parkiem Hipocentrum), jednak tam już nie dotarłyśmy.

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), statua matki niosącej martwe dziecko

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), cenotaf (symboliczny grobowiec) w hipocentrum wybuchu bomby atomowej

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), pozostałości Katedry Urakami

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park)
Emocje po dawce dość ciężkiej historii próbowałyśmy rozładować przy sushi, w jednej z jadłodajni galerii handlowej przy dworcu. Przed nami 2h w pociągu do Fukuoki i trochę czasu na zakupy. Japonię żegnać będziemy o świcie, stresując się nieco, bo przez recepcję hostelu nie udało nam się zarezerwować taksówki na lotnisko (wszystkie między 5 a 7 rano były już zajęte!), więc pierwszym metrem o 5.44 z przystanku Tenjin dotarłyśmy w 11 minut na lotnisko krajowe, a stamtąd autobusem wahadłowym, który kursuje od 6.00 rano, na lotnisko międzynarodowe. Na szczęście nie było większych problemów, żeby go zlokalizować, bo z ruchomych schodów metra wychodzi się wprost na przystanek. Ostatecznie dołączyłyśmy do płynnie poruszającego się ogonka do odprawy na czas, ale jak na samolot odlatujący o 7:15 to preferuję być na lotnisku wcześniej niż niecałą godzinę przed. Zwłaszcza, że za mną dość kosztowna historia o spóźnieniu się na samolot właśnie w kraju kwitnącej wiśni. Najwyraźniej mam już taką wprawę, że teraz to małe piwo!

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, sushi!

Japonia, wyspa Kiusi, Fukuoka, małe piwo