piekło-niebo – Japonia, wyspa Kiusiu, akt III: Takachiho i Nagasaki

Planowanie naszego trzeciego dnia na wyspie Kiusiu, kosztowało mnie najwięcej czasu i energii. Sensowne dotarcie i powrót z Fukuoki do Takachiho wydawały się niewykonalne, a połączenie tego z wizytą na wulkanie Aso – kompletnie niemożliwe. Co prawda można było zdać się na los i mieć nadzieję, że na miejscu znajdziemy taksówkarza chętnego na wycieczkę objazdową, ale w Japonii koszty takiego przewozu są niesamowicie wysokie, a bariera językowa nie ułatwia wytłumaczenia o co nam właściwie chodzi.

Kombinowałam jak koń pod górkę, a sytuacji nie ułatwiał fakt, że szalejący na wyspie w 2005 roku tajfun kompletnie zniszczył infrastrukturę kolejową w okolicy. Nie podjęto się jej naprawy i została oficjalnie zlikwidowana kilka lat później. Ostatecznie dalekobieżny autobus do Takachiho Bus Center wydawał się jedyną sensowną opcją i pozwalał nam spędzić dobre 5h na miejscu. Koniec końców wyszło trochę mniej, bo znane z precyzyjnej punktualności środki komunikacji zbiorowej w Japonii nie obejmują chyba autokarów i trasa zajęła nam dobre 45 minut dłużej niż planowe 3,5h.

W Fukuoce wyjeżdżałyśmy z dworca autobusowego znajdującego się po lewej stronie (stojąc przodem do) dworca kolejowego Hakata. Bilety udało nam się kupić online, ale w razie czego kasy biletowe, podobnie jak stanowiska autokarów, znajdują się na 3 piętrze. Operatorem jest firma Nishitetsu, obsługująca trasę Fukuoka – Nobeoka linią 53302 2 razy dziennie w każdą stronę. Co na początku nas zdezorientowało, to wyświetlone na rozkładzie przy stanowiskach odjazdowych 2 autobusy na tej samej trasie, linii i tego samego przewoźnika. W miarę sprawnie odkryłyśmy, że na bilecie mamy dodatkowy dopisek „numer autobusu 2” – chyba po prostu trasa była obstawiona podwójnie. Na szczęście oba jechały z sąsiadujących stanowisk 35 i 36.

JP_III_01_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, podróż autokarem

Podróż, choć dość długa, przebiegła spokojnie. Co ciekawe fotele nie mają układu 2+2, tudzież 2+1, ale 1+1+1, co pozwala każdemu mieć dwa własne podłokietniki!

Nie chcąc tracić czasu na dość enigmatycznie opisywany w internecie i, chyba dość nieregularnie kursujący, autobus wahadłowy, (który ostatecznie chyba nawet nie jeździ przez Główny Dworzec Autobusowy) wskoczyłyśmy do taksówki i w miarę sprawnie wytłumaczyłyśmy o co nam się rozchodzi. Już podczas pobytu w Tokio kilka lat wcześniej, zwróciłam uwagę, że taksówki to swego rodzaju instytucja i żadna ironicznie przedstawiana postać jak „złotówa” nie ma tam miejsca bytu. Garnitur, rękawiczki, a w samochodzie: koronki! Odrobina luksusu i zaoszczędzonego czasu uczyniła nas 1140 jenów (~40 PLN, ~14 SGD) za 2km jazdy…

JP_III_02_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wesoła wycieczka w japońskiej taksówce

Po co właściwie tłuczemy się taki kawał? Nietrudno zgadnąć – znów zobaczyłam piękny widok w internecie i chciałam się tam znaleźć. Wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge) nie jest ogromny, a jego magia opiera się właściwie na jednym, wpadającym do niego wodospadzie Manai i fakcie, że na miejscu można wypożyczyć łódeczkę i kawałek się przepłynąć. Dla mnie bajka i dziewczyny również dały się namówić na to szaleństwo! Niestety, na miejscu byłyśmy około 13.00 i wszystkie łódki na dany dzień miały już chętnych (nie można było zarezerwować online). Przyznam, że na początku byłam trochę rozczarowana, ale ostatecznie widoki z góry są wspaniałe, a odcinek, po którym można się przemieścić wiosłując, jest dość krótki. Zamiast tego zrobiłyśmy sobie spacer wzdłuż wąwozu.

JP_III_03_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge), wodospad Manai

JP_III_04_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge), wodospad Manai

JP_III_05_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, 3 Mosty Takachiho (Takachiho Sandan-Bashi)

JP_III_06_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, ścieżka nieopodal wąwózu Takachiho (Takachiho Gorge)

JP_III_07_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge)

Czyż nie magicznie? Odpoczynek od miejskiego zgiełku, w którym obracam się codziennie, i kontakt z naturą był mi bardziej wskazany niż przypuszczałam. Oczy napawały się zielenią, a my maszerowałyśmy dalej, robiąc kółko przez drugi z trzech mostów widzianych z wąwozu, po drodze mijając spływające wzdłuż ściany wodospady Tamatare. Docierając pod budki wejściowe po dobrych 3h spaceru, naszym oczom ukazał się autobus, który za 100 jenów (~3,4 PLN, ~1.2 SGD) zabrał nas praktycznie pod wejście Takachiho Shrine, szintoistycznej świątyni, z którą związana jest jedna z najważniejszych i znanych legend mitologii japońskiej o Amaterasu – szintoistycznej bogini słońca, którą z jaskini wyciągnął śmiech innych bogów, drących łacha z rubasznego tańca jednego z nich. Osiągnęli tym swój cel, bo świat spowił się w ciemnościach, gdy Amaterasu schowała się w grocie, rozzłoszczona żarcikami swojego brata. Niestety nie mogłyśmy zostać do wieczora by obejrzeć pokaz tańca nawiązujący do tamtymi wydarzeniami.

JP_III_08_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, autobus wahadłowy między dworcem autobusowym a wąwozem Takachiho

JP_III_09_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, budynki świątynia Takachiho Shrine

JP_III_10_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, lampa na terenie świątyni Takachiho Shrine

JP_III_11_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, chōzubachi w świątyni Takachiho Shrine

Pieszo wróciłyśmy na dworzec autobusowy, a stamtąd do Fukuoki. Pożegnałyśmy się też z Justyną, która skoro świt wracała do Tokio na samolot do domu. Przede mną i Magdą jeszcze jeden dzień, który postanowiłyśmy przeznaczyć na lekcję historii. Hiroszima i Nagasaki, chociaż oddalone od siebie o ponad 350 km, wymawiane są jednym tchem, jak bliźniacze sobie miasta. Połączyła je oczywiście bomba atomowa, zdetonowana tuż nad nimi przez siły amerykańskie pod koniec II wojny światowej. Drugie z nich, Nagasaki, znajduje się na wyspie Kiusiu i to tam wybrałyśmy się pociągiem.

JP_III_12_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, tramwaj

Muzeum Bomby Atomowej znajduje się kilka przystanków tramwajem 1 lub 3 od głównego dworca kolejowego (ze stacji wychodzi się na górę mostkiem i zejściem A na przystanek). Bilet tramwajowy kosztuje 130 jenów (~4,5 PLN, ~1.6 SGD), niezależnie od ilości przejechanych przystanków. Wsiada się tyłem lub środkiem, a wysiada przodem, uiszczając motorniczemu opłatę przed opuszczeniem pojazdu. Muzeum znajduje się nieopodal hipocentrum wybuchu, bilet kosztuje 200 jenów (~7 PLN, ~2.5 SGD).

JP_III_13_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, tablica opisująca skalę zniszczeń spowodowaną wybuchem bomby atomowej

Wystawa zaczyna się spiralnym zejściem, dającym wrażenie cofania się w czasie. Na samym dole czas faktycznie się zatrzymał, co widać na pierwszym eksponacie – zegarze, którego zniszczone wskazówki zatrzymały się wskazując godzinę wybuchu: 11:02. Ekspozycja składa się z 3 sekcji. Pierwsza wprowadza odwiedzającego w szczegóły wydarzeń prowadzących do i opisujących tragedię z 9 sierpnia 1945, a także historię miasta przed wybuchem.

JP_III_14_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, zejście na wystawę

JP_III_15_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, zegar zatrzymany podczas wybuchu

JP_III_16_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, Fatman, replika bomby zrzuconej na Nagasaki

JP_III_17_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, wnętrze Fatman, replika bomby zrzuconej na Nagasaki

Druga część poświęcona jest skutkom i zniszczeniom spowodowanym przez wybuch bomby atomowej. Było – nie ma. Po budynkach został gruz, po ludziach czasem nawet nie ślad. Ci, którzy znaleźli się dalej od centrum wybuchu, do końca życia, często dużo krótszego niż oczekiwano, cierpieli na skutki uboczne promieniowania i poparzeń. Przedmioty które przetrwały, fotografie ocalałych, a także zdjęcia i opisy akcji ratowniczych oddają przerażający obraz tego, z czym spotkali się cywile podczas działań wojennych.

JP_III_18_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, szklany różaniec częściowo rozpuszczony podczas wybuchu

JP_III_19_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, 6 butelek częściowo rozpuszczony podczas wybuchu

Chyba najbardziej dająca do myślenia była dla mnie trzecia sekcja tego muzeum, która nazwana jest „W kierunku świata wolnego od broni nuklearnej” opisująca wysiłki wielu organizacji, próbujących wymusić na władzach państw zadeklarowanie i wyegzekwowanie całkowitego zakazu prac nad udoskonalaniem broni atomowej. Mamy 2022 rok i absolutnie żadnej pewności, że Nagasaki było ostatnim miejscem zmiecionym z mapy na skutek bomby atomowej podczas działań wojennych. Próby wciąż się odbywają, a wszystkie wykryte odnotowywane są na ścianie muzeum.

JP_III_20_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, Traktat o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową

JP_III_21_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, odnotowane próby broni jądrowej od czasu wybuchu w Nagasaki

Działania formalne, wspierane są przez akcje społeczne: 1000 żurawi złożonych z origami (Senbazuru) przypisuje się moc spełniania życzeń, najlepiej tych o świecie wolnym od bomby atomowej.

JP_III_22_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, 1000 Żurawi z origami (Senbazuru)

Park Hipocentrum znajduje się nieopodal muzeum, a centralny punkt wybuchu oznaczony jest symbolicznym grobowcem zmarłych w wyniku tych wydarzeń. Po drugiej stronie ulicy rozpościera się Park Pokoju (często traktowany jako jedno z Parkiem Hipocentrum), jednak tam już nie dotarłyśmy.

JP_III_23_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), statua matki niosącej martwe dziecko

JP_III_24_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), cenotaf (symboliczny grobowiec) w hipocentrum wybuchu bomby atomowej

JP_III_25_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), pozostałości Katedry Urakami

JP_III_26_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park)

Emocje po dawce dość ciężkiej historii próbowałyśmy rozładować przy sushi, w jednej z jadłodajni galerii handlowej przy dworcu.  Przed nami 2h w pociągu do Fukuoki i trochę czasu na zakupy. Japonię żegnać będziemy o świcie, stresując się nieco, bo przez recepcję hostelu nie udało nam się zarezerwować taksówki na lotnisko (wszystkie między 5 a 7 rano były już zajęte!), więc pierwszym metrem o 5.44 z przystanku Tenjin dotarłyśmy w 11 minut na lotnisko krajowe, a stamtąd autobusem wahadłowym, który kursuje od 6.00 rano, na lotnisko międzynarodowe. Na szczęście nie było większych problemów, żeby go zlokalizować, bo z ruchomych schodów metra wychodzi się wprost na przystanek. Ostatecznie dołączyłyśmy do płynnie poruszającego się ogonka do odprawy na czas, ale jak na samolot odlatujący o 7:15 to preferuję być na lotnisku wcześniej niż niecałą godzinę przed. Zwłaszcza, że za mną dość kosztowna historia o spóźnieniu się na samolot właśnie w kraju kwitnącej wiśni. Najwyraźniej mam już taką wprawę, że teraz to małe piwo!

JP_III_28_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, sushi!

JP_III_27_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Fukuoka, małe piwo

piekło-niebo – Japonia, wyspa Kiusiu, akt II: Beppu

Przyszedł czas na wyjaśnienie skąd to „piekło” w tytule. Tym mianem określane są gorące źródła znajdujące się w Beppu i jego okolicy, które ukazują całą gamę kolorów, od niebiańskiej wręcz bieli i lazurów, po złowieszcze pomarańczowe i ognisto-czerwone odcienie. Łączy je piekielnie wysoka temperatura. Okolica pełna jest z resztą onsenów – tradycyjnych, japońskich łaźni, budowanych właśnie przy gorących źródłach. Mam nadzieję, że kontrolują w nich temperaturę, aby nie ugotować swoich klientów.

Parę minut po 8 rano ruszyłyśmy znanym nam już pociągiem Sonic Limited Express ze stacji Hakata w Fukuoce, by po nieco ponad 2 godzinach znaleźć się w Beppu. Wychodząc za bramki, na wprost, tuż przy zaczynającej się strefie sklepów na dworcu, znalazłyśmy informację, która obsługuje również po angielsku i ma w sprzedaży wszelakie bilety. Za 900 jenów (~31 PLN, ~11 SGD) kupiłyśmy całodzienny bilet autobusowy (My Beppu Free 1Day Mini Pass), obowiązujący w rejonie wyznaczonym na mapce w środku – są też bilety na większy obszar jeśli planuje się wycieczki „za miasto”. Wysupłałyśmy też kolejne 1800 jenów na bilet upoważniający do wejścia na teren wszystkich gorących źródeł w ramach Piekieł Beppu (można też kupić bilety na pojedyncze piekła, na miejscu bilet na wszystkie kosztuje 200 jenów więcej).

Za wyjściem zachodnim (West Exit) kierujemy się na lewo, skąd odjeżdżają autobusy. Mijamy przy tym dość ciekawy pomnik, ubrany w sportowy strój.  „Błyszczący wujek”, Kumahachi Aburaya, to ważna postać, której wysiłki przyczyniły się w dużej mierze do rozwoju turystyki wokół gorących źródeł w tym rejonie. Był też wielkim przyjacielem dzieci, stwarzając im możliwości rozwoju niezależnie od statusu materialnego, dlatego pewnie jedno z nich trzyma się płaszcza jego figury. Rzeźba zdaje się być ubierana w stroje nawiązujące do aktualnych wydarzeń w mieście.

JP_II_01_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, pomnik Kumahachi Aburaya przed główną stacją kolejową

Beppu Jigoku, czyli Piekła Beppu, to trasa zwiedzania prowadząca przez 7 lokalizacji (niektóre strony mówią o 8 piekłach, ale nie wiem do końca, gdzie oni liczą to ósme). Broszurka dla zwiedzających informuje, że już w antycznych czasach pojawiły się zapiski opisujące ten rejon jako dom dymiących gazów, wrzącej wody i bulgoczącego błota – przeklętego miejsca, do którego nie bez przyczyny przylgnęło miano piekła.

Zaczęłyśmy od dwóch gorących źródeł położonych najdalej na północ, do których dojechałyśmy autobusem nr 2 (nie była to chyba najkrótsza możliwa trasa, ale akurat taki podjechał na peron). Numerem 1 oznaczone jest Umi-Jigoku, jednak na wejście czekał spory ogonek, dlatego poszłyśmy obok, gdzie bez czekania weszłyśmy na teren „numeru 2” Oniishibozu-Jigoku, którego miano łączy nazwę regionu Oniishi, w którym się znajdujemy, z ogoloną głową mnichów, bo takie skojarzenie budzą szare, błotne bąble, widziane na powierzchni źródeł.

JP_II_02_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), wejście przy Oniishibozu-Jigoku, do piekła w prawo!

 

JP_II_03_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Oniishibozu-Jigoku

 

JP_II_04_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Oniishibozu-Jigoku

 

JP_II_05_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), gorące kamienie nieopodal Oniishibozu-Jigoku

Wracamy pod Umi-Jigoku, gdzie tłum już zelżał i po przyjemnym spacerze wzdłuż całkiem normalnego stawu naszym oczom ukazuje się wściekle dymiąca, lazurowa tafla. Powstały w wyniku wybuchu wulkanu ponad 1200 lat temu, ten już mniej typowy staw, został nazwany oceanem (Umi). Kąpiel jest zdecydowanie nie wskazana, bo temperatura wody to średnio 98°C. Nieopodal głównego zbiornika znajduje się szintoistyczna kapliczka do której prowadzą charakterystyczne, czerwone torii (bramy). Piekielny odcień przybrał też mały zbiornik na tyłach, ale ten kolor wody jeszcze przyjdzie nam podziwiać.

JP_II_06_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Umi-Jigoku

 

JP_II_07_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Umi-Jigoku

 

JP_II_08_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), źródło nieopodal Umi-Jigoku

Dziewczyny podjęły wyzwanie zanurzenia się w onsenie przynależącym do szarego piekła, dla mnie nie był to jednak odpowiedni moment w miesiącu. By nie kwitnąć na parkingu, postanowiłam poczekać na nie w następnym piekle, do którego można dostać się krótkim spacerem. Kamado Jigoku swoją nazwę (tłumaczoną na „garnek”) zawdzięcza legendom o zwyczaju gotowania ryżu na oparach ze źródła i ofiarowaniu go Ujigami (bóg-opiekun) podczas festiwalu religijnego Kamado Hachimangu Shrine Festival. Obecnie bardziej popularne są jajka gotowane w wodach piekieł. Gorące źródła przybierają tu różne formy.  Na lewo od wejścia wita 90°C prychającego błota, które powstaje z rozpuszczających się pod wpływem podziemnej energii geotermalnej, różnych gatunków gumowatej gliny. Dalej podziwiać można i te dymiące lazurowe i lekko czerwone, prychające wodą błękitne oraz bulgoczące błotne. Gdybym miała możliwość odwiedzenia tylko jednego piekła wybrałabym Kamado bo posiada chyba największą różnorodność.  

JP_II_09_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Kamado-Jigoku

 

JP_II_10_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Kamado-Jigoku

 

JP_II_11_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Kamado-Jigoku

 

JP_II_12_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Kamado-Jigoku

 

JP_II_13_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Kamado-Jigoku

W oczekiwaniu na Magdę i Justynę zanurzyłam stopy w jednym z wyznaczonych do tego zbiorników (podobno takie darmowe kąpiele dla stóp dostępne są w większości piekieł, ale ja dojrzałam je dopiero tutaj) – nie mam zbyt dobrej odporności na gorącą wodę (podobno zwykle ustawiam temperaturę wody pod prysznicem odpowiadającą wodzie z jeziora i następna osoba jest niemile zimno zaskoczona, jeśli od razu nie przekręci wajchy) więc chwilę mi zajęło przyzwyczajenie nóg i zamoczenie ich tak jak na zdjęciu. Na miejscu można kupić mały ręcznik jeśli ma się taką potrzebę. Nieopodal są też wystające ze ściany rury, pozwalające zaaplikować sobie kąpiel parową na twarz.

JP_II_14_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), kąpiel dla stóp w gorącym źródle Kamado-Jigoku

W pobliżu, na przeciwko siebie znajdują się dwa kolejne piekła: Oniyama-Jiguku, nazwane od dystryktu Oniyama w którym się znajduje; i Shiraike-Jigoku – biały staw. Ten pierwszy służy od dziesięcioleci jako hodowla krokodyli. Ciepło źródeł zdecydowanie im służy, nie jestem jednak przekonana co do warunków w jakich żyją – przeważający beton kiepsko wpisuje się w raczej zielony wygląd pozostałych miejsc. Bogate w kwas borowy Shiraike-Jigoku, swój jasnobłękitno-biały kolor zawdzięcza zmianie temperatury i ciśnienia, które działa gdy bezbarwna woda wystrzeliwana ze źródła zderzy się z powierzchnią stawu. Na terenie znajdują się też stawy z ciepłolubnymi rybami, wliczając sympatyczne piranie.

JP_II_15_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), krokodyl w Oniyama-Jigoku

 

JP_II_16_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), krokodyl w Oniyama-Jigoku

 

JP_II_17_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), zbiorniki dla krokodyli w Oniyama-Jigoku

 

JP_II_18_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Shirake-Jigoku

Krótkim spacerem od Shirake-Jigoku znajdujemy się w Kannawa Bus Terminal, z którego łapiemy autobus do pozostałych, oddalonych o około 3km piekieł. Docieramy najpierw do piekielnego zarówno z wyglądu jak i z nazwy Chinoike-Jigoku – Krwawy Staw. Jest najstarszym naturalnym Jigoku w całej Japonii. Czerwona glina znajdująca się w tym rejonie miesza się z podziemnym wrzątkiem, nadając intensywny kolor wodzie, a nawet delikatnie barwiąc na różowawo-czerwony opary unoszące się nad powierzchnią. Unikalna mieszanka tlenków żelaza, magnezu, wapnia i kwasu krzemowego pozyskiwana ze stawu wykorzystywana jest do barwienia tkanin oraz przypisuje się jej właściwości lecznicze w problemach skórnych. Krwawy dodatek do kąpieli można zakupić w sklepiku z pamiątkami.

JP_II_19_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Chinoike-Jigoku

 

JP_II_20_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Chinoike-Jigoku

 

JP_II_21_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), dodatek do kąpieli z czerwoną gliną Chinoike-Jigoku

Zwykle tłum przy danej atrakcji sprawia, że mam ochotę od razu zawrócić. Jednak w przypadku ostatniego piekła Tatsumaki-Jigoku był to dobry znak. Tatsumaki to gejzer, który cyklicznie i dość dynamicznie wystrzeliwuje sporą ilość wody na powierzchnię. Jest znany z dość krótkich interwałów między kolejnymi tryśnięciami, ale to wciąż może oznaczać 30-40 minut czekania na kilkuminutowe widowisko.  Magia dzieje się ponad 50 metrów pod ziemią, gdzie gorąca już woda jest podgrzewana przez energię geotermalną, aż zamieni się w parę i wypchnie znajdującą się w kanalikach wodę wprost na powierzchnię i dobre 30 metrów nad nią (dla bezpieczeństwa strumień gejzera został ograniczony od góry).  Dużo ilość ludzi sugerowała, że już trochę minęło od ostatniego widowiska i następne powinno nastąpić wkróce. Faktycznie, po kilku minutach gejzer wystrzelił. Nawet 600 metrów sześciennych wody w kilka minut – natura jest niesamowita.

JP_II_22_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, Piekła Beppu (Beppu Jigoku), Tatsumaki-Jigoku

Spędziłyśmy w piekłach dobre blisko 5h, zwiedzałyśmy raczej na spokojnie, ale dodatkowa godzinka by nie zaszkodziła – niestety otwarte były tylko do 17:00 (zacząć można już od 8:00). Wiele atrakcji Beppu zamyka się wczesnym wieczorem, dlatego nie zdążyłyśmy do onsenu na plaży, który miałyśmy w planie (zamiast wchodzić do wody, zakopują cię w gorącym piasku!).

Jeszcze tylko kolacja w Toyotsune, tuż nad zatoką Beppu i wracałyśmy do naszej bazy wypadowej – Fukuoki. Zanim jednak położymy się spać, zachwycimy się kolejnym automatem, które w Japonii sprzedają wszystko, nawet Pepsi czyli Colę, oraz wstąpimy jeszcze do osiedlowego sklepu, w którym z łatwością można kupić na przykład świeżą koszulę.

JP_II_23_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Beppu, japońska Cola czyli Pepsi

 

JP_II_24_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Fukuoka, ubrania na sprzedaż w sklepie w stylu Żabki