na tapczanie leży leń – Malezja, Port Dickson
Jeszcze przed chwilą był lipiec, a już za moment zawita październik. Czas przyspieszył jeszcze bardziej, a nie dalej jak 3 tygodnie temu minęły 2 lata odkąd mieszkam w Singapurze. Wciąż nie mogę w to uwierzyć.
Wracając jeszcze do lipca, tuż przed moim sierpniowym urlopem w Polsce, przypadał długi weekend. Do ostatniej chwili wydawało się, że spędzę go w domu, bo każdy wyjazd, który udało mi się wymyślić, nie mieścił się absolutnie w definicji słowa „tanio”. Miało być leniwie i za niewiele monet. Tak, ja która zazwyczaj zwiedza od świtu do zmierzchu, postanowiłam, chyba pierwszy raz w życiu, jechać gdzieś odpocząć. Nic nie robić, leżeć, czytać książkę, ewentualnie leniwie umoczyć szanowne cztery litery w jakimś zbiorniku wodnym. Przeszukując oferty międzynarodowych autokarów z Singapuru natrafiłam na Port Dickson w Malezji. Jak nazwa wskazuje, portowe miasteczko, całkiem niedaleko Kuala Lumpur, plaże, woda i praktycznie nic poza tym, nie licząc czytaj dalej..