Month: Luty 2012

początek był rok temu.

Całą szkolną edukację tłuką nam do głowy: wstęp, rozwinięcie, zakończenie. Początek, środek, koniec. I nikt nie zwraca uwagi, że wstęp najłatwiej napisać, jak ma się już zakończenie. Później tylko ctrl+x, ctrl+v na górze strony i mamy kolejność jak Bóg przykazał. Nie o tym jednak chciałam, ale dzięki temu wprowadzenie spłodziło się samo.

Pierwszy, nazwijmy to, poważny pomysł by wyjechać wpadł do głowy równo rok temu i nie wypadł do teraz. Wyjazd, ale nie na wakacje. Minimum to pół roku. Im dalej tym lepiej. Rok temu miała być Szwecja lub Norwegia. Trochę odpuściłyśmy, wszystko utknęło gdzieś w elektronicznych papierach i rozeszło się po kościach.

Teraz idee były trzy, jedna z największą nadzieją na spełnienie: znany producent aparatów słuchowych z siedzibą w Singapurze. Praca/staż w dziale badań i rozwoju: akustyka, audiologia, aparaty słuchowe. CV wysłane do polskiej siedziby, przejrzane chyba przez tych z singapurskiej, bo w piątek chcą dzwonić i rozmawiać. W roli głównej mój przerywający telefon, jako sprzymierzeniec official English. Pełna obaw dam z siebie wszystko.

Zakończenie nastąpi z cytatem, który niezmiennie towarzyszy mi od lat najmłodszych, kiedy słowa te padły z moich ust: „i jak będzie tak będzie.”

Wracam na ziemię – 6:30 budzik do pracy. Dobranoc.