ANOMALIE, CUDA I DZIWY

w zgodzie z naturą? – Singapur, fauna, flora i klimat

Ostatnie kilka miesięcy mój kontakt z naturą był bardzo ograniczony. Świat zewnętrzny oglądałam w sumie w drodze do pracy, z pracy i po zakupy. Natura jednak o mnie nie zapomniała. Powiem więcej, zjawiła się bliżej niż u progu. Pamiętacie Edka? Małego gekona, który mieszkał w moim pokoju, gdy się wprowadziłam? Od tego czasu Edek urósł, zmienił kolor na bardziej ciemny i przyprowadził kumpli: Gienka  – w podobnym wieku do Edka (wnioskuję po podobny rozmiarze i kolorze), a także malutkiego różowego gekonka (póki co bezimienny). O ile Edek i Gienek mieszkają w pokoju (Edek lubi buszować za komputerem, Gienek woli okolice kosza na śmieci i stojaka na buty) to mały geko woli łazienkę. Kilka razy zafundował mi stan przedzawałowy, gdy szurnął po ścianie jak przymykałam drzwi od łazienki. W zeszłą sobotę przeszedł jednak samego siebie. Czytaj dalej..

dzielnica motylkowa – Singapur, okolice Pandan Valley

Mówią, że lepiej późno niż wcale. Do mojego obecnego mieszkania wprowadziłam się w grudniu, za miesiąc się wyprowadzam, więc rzutem na taśmę zdążyłam jeszcze obfotografować okolicę, bo jest dosyć niezwykła. Osiedle, na którym znajduje się mój blok, nazywa się Pandan Valley, od pandanu – roślina, która wchodzi w skład moich ulubionych lokalnych deserów. Idąc dalej, a właściwie bliżej, mieszkam w bloku numer 4 o swojsko brzmiącej nazwie „Eugenia”. Wiecie, że nie lubię wind, prawda? Nadal nie lubię, ale muszę przyznać, że ta w moim bloku jest stylowa – przypomina mi widziane na filmach bogate hotele 50-60 lat wstecz. Najciekawsze jednak zaczyna się tuż za osiedlem. Mniejsze osiedla, domki i domeczki stoją w dzielnicy czytaj dalej..

księżycowa kuchnia – Singapur, warsztaty robienia Mooncake’ów

Zanim jednak Chiny, moje kroki zawędrowały do kuchni. Bynajmniej nie po to by podjadać. Za pomocą Grouponu udało mi się kupić w korzystnej cenie.. 2-godzinny kurs robienia mooncake’ów (ciastek księżycowych). Czym są te ciastka pisałam już w październiku zeszłego roku. Zbliża się mid-autumn festival, czyli święto, któremu wg mojego rozumienia, najbliżej do polskich dożynek. Mooncakes są tradycyjnymi ciastkami jedzonymi w tym okresie. Jest nawet legenda tłumacząca ich obecność, ale nie jest ona dla mnie do końca jasna (polecam wujka Google jeśli ktoś ciekawy). Ciastka istnieją w dwóch podstawowych wersjach: pieczone i wyrabiane (snow skin mooncake – o śnieżnej skórce). Wraz z Delwyn, koleżanką z pracy, we wtorek wieczorem udałyśmy się więc do szkoły gotowania. Nasza obecność tam intrygowała uczestników, szczególnie panią, która z córką dzieliły z nami stolik. Była szczerze zdziwiona obecnością „białasek”. Dopytywała nawet czy czytaj dalej..