Mieszkając tak daleko od domu, większość świąt spędzam z dala od rodziny. Te najhuczniej obchodzone – Boże Narodzenie i Wielkanoc – od zawsze kojarzą się z zimą i wiosną, które zdecydowanie nadają im charakteru. Jednak w kraju, gdzie najniższa zarejestrowana temperatura wynosiła 19°C, a średnio jest 27-32°C dzień w dzień – atmosfera świąteczna raczej się nie udziela. Staram się wtedy wykorzystać dodatkowy dzień wolnego na odwiedzanie nowych miejsc, jeśli tylko bilety nie osiągają horrendalnych cen. Wielkanoc zawsze lepiej spędzić w dżungli niż samotnie przy pustym stole, prawda? Tak było 2 lata temu.
Na celowniku znalazł się Taman Negara – las tropikalny stanowiący Park Narodowy w samym sercu Malezji. Blisko 4,5 tysiąca kilometrów kwadratowych dzikiej natury, będącej domem m.in. dla tygrysa malajskiego – symbolu narodowego Malezji. I kiedy las amazoński występuje jako swego rodzaju dżunglowy celebryta, to jest jedynie młodszym kuzynem najstarszego na świecie lasu tropikalnego jakim jest Taman Negara.
Wraz z Kasią, miałyśmy tylko 3 dni wolnego, a dojazd w tamte rejony z Singapuru do najłatwiejszych nie należy. Zaczęłyśmy skoro świt, lotem do Kuala Lumpur, pozytywnie zaskoczone dość egzotycznymi liniami lotniczymi Oman Air. Z lotniska do miasta najwygodniej dostać się kolejką – KLIA Express w mniej niż 30 minut dowozi nas do KL Sentral – głównej stacji kolejowej. Przesiadamy się w KL Monorail (kolejką jednoszynową) do stacji końcowej Titiwangsa Station, nieopodal której (niecałe 5 minut pieszo) znajduje się Dworzec Autobusowy Pekeliling Bus Station – widać go ze stacji kolejki. Stąd już tylko niecałe 4h jazdy autobusem do Jerantut i będziemy jedyne 70km od Taman Negary!
Kolejny autobus o 12:00. Wcześniej zasięgnęłyśmy języka w internecie, wg którego połączenie obsługują dwie firmy: S.E. Express (o 9:00, 9:30, 10.45, 12:00, 15:50 i 17:30) i Perwira Ekspress (o 8:30 i 10:30). My jednak znalazłyśmy Metrobus Ekspres przy stanowisku 6A, który odjeżdża w tamtą stronę o 8:00, 10:00, 11:00, 12:00, 16:00, 18:00 i 19:00 – bilet w jedną stronę kosztował 18.60MYR od osoby (~6.20SGD, ~16.80PLN).
Wczesny lunch i butelki zimnej wody w pobliskiej jadłodajni były zdecydowanie dobrym pomysłem. Około 16:00 dotarłyśmy w końcu do Jerantut i podjęłyśmy męską decyzję – przedostatni odcinek podróży pokonamy taksówką. Poziom wody w rzece Tembeling i tak nie pozwalał na polecaną w tym miejscu 2-3 godzinną przeprawę łodzią do lasu. Godzinę i 75 ringgitów później (~25SGD, ~68PLN) znalazłyśmy się w Kuala Tahan – malutkiej mieścinie na skraju lasu równikowego. Nasz ośrodek znajdował się po drugiej stronie rzeki, w poprzek której kursują małe łodzie (1MYR = 0.33SGD, 0.90PLN za od osoby) – mostów nie ma.
Większość tras po dżungli zaczyna się właśnie w okolicy ośrodka Mutiara Taman Negara Resort. Domek po środku lasu z tarasem wychodzącym na prawdziwą dżunglę – czy jest lepsze miejsce na ucieczkę z tej miejskiej, betonowej?! Nie przyjechałyśmy tu jednak siedzieć w zamknięciu, spryskane od stóp do głów repelentem, zrobiłyśmy szybki rekonesans okolicy. Wchodząc na teren Parku Narodowego należny uiścić opłatę – 1MYR za dzień, dodatkowo 5MYR jednorazowo za licencję fotograficzną, wszystko dało się załatwić w ośrodku.
Kolacja w otwartej restauracji, do której natura pchała się wszystkimi nogami i skrzydłami i czas zacząć przygodę z grubej rury – nocna wyprawa do lasu tropikalnego celem tropienia zwierząt. Za kilkanaście ringgitów przewodnicy oprowadzają grupki chętnych i pomagają wypatrzeć najróżniejsze pająki, węże i inne stworzenia. Trasa prowadzi nieopodal ośrodka, a ścieżkę stanowią drewniane schodki i platformy, mimo to, adrenalina wzrasta, gdy jedynym źródłem światła są latarki, a dookoła nas coś trzeszczy, szeleści i szumi.
Wiedzieliście, że niektóre gatunki skorpionów emitują zielonkawe światło gry skierować na nie promienie ultrafioletowe?!
Kładąc się do łóżka, wyobraźnia wciąż pracowała – przecież te wszystkie stworzenia znajdują się tuż za ścianą, a bambusowa chatka to nie betonowa forteca. Na szczęście zmęczenie wygrało i z dala od ulicznego zgiełku cywilizacji, zasnęłyśmy jak dzieci.