Month: Sierpień 2018

ponad 130 milionów lat naturalnie! – Malezja, Taman Negara: part I

Mieszkając tak daleko od domu, większość świąt spędzam z dala od rodziny. Te najhuczniej obchodzone – Boże Narodzenie i Wielkanoc – od zawsze kojarzą się z zimą i wiosną, które zdecydowanie nadają im charakteru. Jednak w kraju, gdzie najniższa zarejestrowana temperatura wynosiła 19°C, a średnio jest 27-32°C dzień w dzień – atmosfera świąteczna raczej się nie udziela. Staram się wtedy wykorzystać dodatkowy dzień wolnego na odwiedzanie nowych miejsc, jeśli tylko bilety nie osiągają horrendalnych cen. Wielkanoc zawsze lepiej spędzić w dżungli niż samotnie przy pustym stole, prawda? Tak było 2 lata temu.

Na celowniku znalazł się Taman Negara – las tropikalny stanowiący Park Narodowy w samym sercu Malezji. Blisko 4,5 tysiąca kilometrów kwadratowych dzikiej natury, będącej domem m.in. dla tygrysa malajskiego – symbolu narodowego Malezji. I kiedy las amazoński występuje jako swego rodzaju dżunglowy celebryta, to jest jedynie młodszym kuzynem najstarszego na świecie lasu tropikalnego jakim jest Taman Negara.

Malezja, Taman Negara, miasteczko Kuala Tahan, za nim las tropikalny

Wraz z Kasią, miałyśmy tylko 3 dni wolnego, a dojazd w tamte rejony z Singapuru do najłatwiejszych nie należy. Zaczęłyśmy skoro świt, lotem do Kuala Lumpur, pozytywnie zaskoczone dość egzotycznymi liniami lotniczymi Oman Air. Z lotniska do miasta najwygodniej dostać się kolejką – KLIA Express w mniej niż 30 minut dowozi nas do KL Sentral – głównej stacji kolejowej. Przesiadamy się w KL Monorail (kolejką jednoszynową) do stacji końcowej Titiwangsa Station, nieopodal której (niecałe 5 minut pieszo) znajduje się Dworzec Autobusowy Pekeliling Bus Station – widać go ze stacji kolejki. Stąd już tylko niecałe 4h jazdy autobusem do Jerantut i będziemy jedyne 70km od Taman Negary!

Kolejny autobus o 12:00. Wcześniej zasięgnęłyśmy języka w internecie, wg którego połączenie obsługują dwie firmy: S.E. Express (o 9:00, 9:30, 10.45, 12:00, 15:50 i 17:30) i Perwira Ekspress (o 8:30 i 10:30). My jednak znalazłyśmy Metrobus Ekspres przy stanowisku 6A, który odjeżdża w tamtą stronę o 8:00, 10:00, 11:00, 12:00, 16:00, 18:00 i 19:00 – bilet w jedną stronę kosztował 18.60MYR od osoby (~6.20SGD, ~16.80PLN).

Malezja, Taman Negara, domek, który obsunął się ze skarpy podczas pory deszczowej

Wczesny lunch i butelki zimnej wody w pobliskiej jadłodajni były zdecydowanie dobrym pomysłem. Około 16:00 dotarłyśmy w końcu do Jerantut i podjęłyśmy męską decyzję – przedostatni odcinek podróży pokonamy taksówką. Poziom wody w rzece Tembeling i tak nie pozwalał na polecaną w tym miejscu 2-3 godzinną przeprawę łodzią do lasu. Godzinę i 75 ringgitów później  (~25SGD, ~68PLN) znalazłyśmy się w Kuala Tahan – malutkiej mieścinie na skraju lasu równikowego. Nasz ośrodek znajdował się po drugiej stronie rzeki, w poprzek której kursują małe łodzie (1MYR = 0.33SGD, 0.90PLN za od osoby) – mostów nie ma.

Malezja, Taman Negara, ośrodek Mutiara Taman Negara

Większość tras po dżungli zaczyna się właśnie w okolicy ośrodka Mutiara Taman Negara Resort. Domek po środku lasu z tarasem wychodzącym na prawdziwą dżunglę – czy jest lepsze miejsce na ucieczkę z tej miejskiej, betonowej?! Nie przyjechałyśmy tu jednak siedzieć w zamknięciu, spryskane od stóp do głów repelentem, zrobiłyśmy szybki rekonesans okolicy. Wchodząc na teren Parku Narodowego należny uiścić opłatę – 1MYR za dzień, dodatkowo 5MYR jednorazowo za licencję fotograficzną, wszystko dało się załatwić w ośrodku.

Malezja, Taman Negara, małpia ścieżka w ośrodku Mutiara Taman Negara

Malezja, Taman Negara, małpie harce w ośrodku Mutiara Taman Negara

Kolacja w otwartej restauracji, do której natura pchała się wszystkimi nogami i skrzydłami i czas zacząć przygodę z grubej rury – nocna wyprawa do lasu tropikalnego celem tropienia zwierząt. Za kilkanaście ringgitów przewodnicy oprowadzają grupki chętnych i pomagają wypatrzeć najróżniejsze pająki, węże i inne stworzenia. Trasa prowadzi nieopodal ośrodka, a ścieżkę stanowią drewniane schodki i platformy, mimo to, adrenalina wzrasta, gdy jedynym źródłem światła są latarki, a dookoła nas coś trzeszczy, szeleści i szumi.

Malezja, Taman Negara, nocny spacer po dżungli – pajączek

Malezja, Taman Negara, nocny spacer po dżungli – no siema!

Malezja, Taman Negara, nocny spacer po dżungli – zielony wąż

Wiedzieliście, że niektóre gatunki skorpionów emitują zielonkawe światło gry skierować na nie promienie ultrafioletowe?!

Malezja, Taman Negara, nocny spacer po dżungli – świecący skorpion

Malezja, Taman Negara, nocny spacer po dżungli – niebieski ptak

Malezja, Taman Negara, nocny spacer po dżungli – kto to taki? Patyczaki!

Kładąc się do łóżka, wyobraźnia wciąż pracowała – przecież te wszystkie stworzenia znajdują się tuż za ścianą, a bambusowa chatka to nie betonowa forteca. Na szczęście zmęczenie wygrało i z dala od ulicznego zgiełku cywilizacji, zasnęłyśmy jak dzieci.

kłujące dziękczynienie – Singapur, Thaipusam 2016

Ruszamy dalej z nadrabianiem blogowych zaległości – lista historii do opowiedzenia wciąż się się wydłuża!

Wielokrotnie wspominałam, że Singapur to istna mieszanka kulturowa, gdzie obserwowane są święta i zwyczaje z różnych regionów. Na przełomie stycznia i lutego przypada święto Thaipusam, obchodzone przez wywodzącą się z Indii, tamilską społeczność. Jak wiele ruchomych celebracji na świecie – i ta związana jest z fazą księżyca. Pełnia przypadająca w miesiącu „Thai” tamilskiego kalendarza zbiega się wtedy z najwyższym położeniem gwiazdy „Pusam” (Poosam). Według wierzeń, narodził się wtedy Murugan, hinduski bóg wojny (jego ogromna statua znajduje się w Batu Caves, jaskiniach nieopodal Kuala Lumpur w Malezji, o których pisałam tutaj). Dodatkowo dzień ten upamiętnia przezwyciężenia zła.

Podczas tego święta, wierni wypraszają łaski, aby pokonać przeszkody, z którymi się mierzą, albowiem Murugan jest postrzegany jako pogromca wszelkiego zła. Nie byłoby w tym nic niezwykłego – wszak wiele religii opiera się na modlitwie o boskie wsparcie, gdyby nie szczególne brzemię, jakie wielu bierze na swoje barki w tym okresie.

Singapur, Thaipusam 2016, wierni niosący naczynia z mlekiem (Paal Kudam)

Kavadi Attam to ceremonia dziękczynienia i poświęcenia się (często w imieniu chorych członków rodziny), poprzez którą wierni liczą na uzyskanie łaski Murugana. Kavadi oznacza brzemię, które fizycznie niesione jest przez człowieka podczas kulminacyjnej procesji. Od prostych form ozdobnego dzbanka z mlekiem, przez szpikulce przechodzące przez język i policzki, po ogromne konstrukcje z mnóstwem stalowych prętów wbijających się w ciało lub ołtarze Murugana, które ciągnie się na linach zaczepionych hakami o skórę pleców. Waga kavadi może sięgać nawet 30kg, a częścią rytuału jest taniec z tym brzemieniem. Wszystkie pręty, szpikulce, haki symbolizują włócznię, boski oszczep, którym Murugan przezwyciężył zło.  Inwencja twórcza wiernych potrafi zajść bardzo daleko, jednak w Singapurze dozwolone są tylko sciśle określone (i teoretycznie najmniej drastyczne) rodzaje kavadi.

Singapur, Thaipusam 2016, wierni niosący naczynia z mlekiem (Paal Kudam), język unieruchomiony szpikulcami

Singapur, Thaipusam 2016, wierna niosąca naczynie z mlekiem (Paal Kudam), język unieruchomiony szpikulcami

Procesję poprzedza 48 dni przygotowań, podczas których wyznawca podporządkowuje swoje życie szeregowi poświęceń: goli głowę, śpi na podłodze, myje się w zimnej wodzie, spożywa tylko jeden, wegetariański posiłek dziennie, oddaje się pełnej abstynencji od alkoholu i seksu, dnie spędza na nieustannej modlitwie.

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący Alagu Kavadi, łańcuszki haczykami wbite w ciało, dodatkowe ozdoby w postaci limonek i dzbanuszków, również zaczepione haczykami o skórę

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący Alagu Kavadi, łańcuszki haczykami wbite w ciało, język unieruchomiony szpikulcami

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący Alagu Kavadi, szpikulce wbite w skórę pleców i klatki piersiowej

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący dzbanuszki z mlekiem zaczepione haczykami o skórę

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący limonki i dzbanuszki z mlekiem zaczepione haczykami o skórę

W Singapurze obchody Thaipusam rozpoczynają się w wigilię tego święta obrzędami w świątyniach. Tuż po północy ze świątyni Sri Srinivasa Perumal Temple, nieopodal stacji metra Farrer Park MRT, wyruszają pierwsi pielgrzymi. Pokonują pieszo 3-kilometrową trasę wzdłuż Serangoon Road, kończąc w świątyni Sri Thendayuthapani Temple. Potok zwykłych wiernych i tych niosących Kavadi trwa nieprzerwanie do popołudnia (ostatnie Kavadi wyruszają ze świątyni początkowej ok. 13.00).

Singapur, Thaipusam 2016, trasa procesji

Singapur, Thaipusam 2016, wierny w butach fakira

Singapur, Thaipusam 2016, wierni ciągnący ołtarz na linach zaczepionych ogromnymi hakami o skórę pleców

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący Alagu Kavadi, szpikulce wbite w skórę pleców i klatki piersiowej

Panuje powszechna opinia, że wierni umartwiający swe ciało, doświadczają swego rodzaju transu, podczas którego nie czują bólu, nie krwawią z powstałych ran, a po zdjęciu kavadi nie powstaną żadne blizny.

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący Alagu Kavadi, szpikulce wbite w skórę pleców i klatki piersiowej, język unieruchomiony szpikulcami

Mnie bolało samo patrzenie na tych pątników.

Singapur, Thaipusam 2016, wierny niosący Alagu Kavadi, szpikulce wbite w skórę pleców i klatki piersiowej, język unieruchomiony szpikulcami