sushi

piekło-niebo – Japonia, wyspa Kiusiu, akt III: Takachiho i Nagasaki

Planowanie naszego trzeciego dnia na wyspie Kiusiu, kosztowało mnie najwięcej czasu i energii. Sensowne dotarcie i powrót z Fukuoki do Takachiho wydawały się niewykonalne, a połączenie tego z wizytą na wulkanie Aso – kompletnie niemożliwe. Co prawda można było zdać się na los i mieć nadzieję, że na miejscu znajdziemy taksówkarza chętnego na wycieczkę objazdową, ale w Japonii koszty takiego przewozu są niesamowicie wysokie, a bariera językowa nie ułatwia wytłumaczenia o co nam właściwie chodzi.

Kombinowałam jak koń pod górkę, a sytuacji nie ułatwiał fakt, że szalejący na wyspie w 2005 roku tajfun kompletnie zniszczył infrastrukturę kolejową w okolicy. Nie podjęto się jej naprawy i została oficjalnie zlikwidowana kilka lat później. Ostatecznie dalekobieżny autobus do Takachiho Bus Center wydawał się jedyną sensowną opcją i pozwalał nam spędzić dobre 5h na miejscu. Koniec końców wyszło trochę mniej, bo znane z precyzyjnej punktualności środki komunikacji zbiorowej w Japonii nie obejmują chyba autokarów i trasa zajęła nam dobre 45 minut dłużej niż planowe 3,5h.

W Fukuoce wyjeżdżałyśmy z dworca autobusowego znajdującego się po lewej stronie (stojąc przodem do) dworca kolejowego Hakata. Bilety udało nam się kupić online, ale w razie czego kasy biletowe, podobnie jak stanowiska autokarów, znajdują się na 3 piętrze. Operatorem jest firma Nishitetsu, obsługująca trasę Fukuoka – Nobeoka linią 53302 2 razy dziennie w każdą stronę. Co na początku nas zdezorientowało, to wyświetlone na rozkładzie przy stanowiskach odjazdowych 2 autobusy na tej samej trasie, linii i tego samego przewoźnika. W miarę sprawnie odkryłyśmy, że na bilecie mamy dodatkowy dopisek „numer autobusu 2” – chyba po prostu trasa była obstawiona podwójnie. Na szczęście oba jechały z sąsiadujących stanowisk 35 i 36.

JP_III_01_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, podróż autokarem

Podróż, choć dość długa, przebiegła spokojnie. Co ciekawe fotele nie mają układu 2+2, tudzież 2+1, ale 1+1+1, co pozwala każdemu mieć dwa własne podłokietniki!

Nie chcąc tracić czasu na dość enigmatycznie opisywany w internecie i, chyba dość nieregularnie kursujący, autobus wahadłowy, (który ostatecznie chyba nawet nie jeździ przez Główny Dworzec Autobusowy) wskoczyłyśmy do taksówki i w miarę sprawnie wytłumaczyłyśmy o co nam się rozchodzi. Już podczas pobytu w Tokio kilka lat wcześniej, zwróciłam uwagę, że taksówki to swego rodzaju instytucja i żadna ironicznie przedstawiana postać jak „złotówa” nie ma tam miejsca bytu. Garnitur, rękawiczki, a w samochodzie: koronki! Odrobina luksusu i zaoszczędzonego czasu uczyniła nas 1140 jenów (~40 PLN, ~14 SGD) za 2km jazdy…

JP_III_02_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wesoła wycieczka w japońskiej taksówce

Po co właściwie tłuczemy się taki kawał? Nietrudno zgadnąć – znów zobaczyłam piękny widok w internecie i chciałam się tam znaleźć. Wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge) nie jest ogromny, a jego magia opiera się właściwie na jednym, wpadającym do niego wodospadzie Manai i fakcie, że na miejscu można wypożyczyć łódeczkę i kawałek się przepłynąć. Dla mnie bajka i dziewczyny również dały się namówić na to szaleństwo! Niestety, na miejscu byłyśmy około 13.00 i wszystkie łódki na dany dzień miały już chętnych (nie można było zarezerwować online). Przyznam, że na początku byłam trochę rozczarowana, ale ostatecznie widoki z góry są wspaniałe, a odcinek, po którym można się przemieścić wiosłując, jest dość krótki. Zamiast tego zrobiłyśmy sobie spacer wzdłuż wąwozu.

JP_III_03_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge), wodospad Manai

JP_III_04_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge), wodospad Manai

JP_III_05_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, 3 Mosty Takachiho (Takachiho Sandan-Bashi)

JP_III_06_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, ścieżka nieopodal wąwózu Takachiho (Takachiho Gorge)

JP_III_07_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, wąwóz Takachiho (Takachiho Gorge)

Czyż nie magicznie? Odpoczynek od miejskiego zgiełku, w którym obracam się codziennie, i kontakt z naturą był mi bardziej wskazany niż przypuszczałam. Oczy napawały się zielenią, a my maszerowałyśmy dalej, robiąc kółko przez drugi z trzech mostów widzianych z wąwozu, po drodze mijając spływające wzdłuż ściany wodospady Tamatare. Docierając pod budki wejściowe po dobrych 3h spaceru, naszym oczom ukazał się autobus, który za 100 jenów (~3,4 PLN, ~1.2 SGD) zabrał nas praktycznie pod wejście Takachiho Shrine, szintoistycznej świątyni, z którą związana jest jedna z najważniejszych i znanych legend mitologii japońskiej o Amaterasu – szintoistycznej bogini słońca, którą z jaskini wyciągnął śmiech innych bogów, drących łacha z rubasznego tańca jednego z nich. Osiągnęli tym swój cel, bo świat spowił się w ciemnościach, gdy Amaterasu schowała się w grocie, rozzłoszczona żarcikami swojego brata. Niestety nie mogłyśmy zostać do wieczora by obejrzeć pokaz tańca nawiązujący do tamtymi wydarzeniami.

JP_III_08_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, autobus wahadłowy między dworcem autobusowym a wąwozem Takachiho

JP_III_09_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, budynki świątynia Takachiho Shrine

JP_III_10_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, lampa na terenie świątyni Takachiho Shrine

JP_III_11_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Takachiho, chōzubachi w świątyni Takachiho Shrine

Pieszo wróciłyśmy na dworzec autobusowy, a stamtąd do Fukuoki. Pożegnałyśmy się też z Justyną, która skoro świt wracała do Tokio na samolot do domu. Przede mną i Magdą jeszcze jeden dzień, który postanowiłyśmy przeznaczyć na lekcję historii. Hiroszima i Nagasaki, chociaż oddalone od siebie o ponad 350 km, wymawiane są jednym tchem, jak bliźniacze sobie miasta. Połączyła je oczywiście bomba atomowa, zdetonowana tuż nad nimi przez siły amerykańskie pod koniec II wojny światowej. Drugie z nich, Nagasaki, znajduje się na wyspie Kiusiu i to tam wybrałyśmy się pociągiem.

JP_III_12_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, tramwaj

Muzeum Bomby Atomowej znajduje się kilka przystanków tramwajem 1 lub 3 od głównego dworca kolejowego (ze stacji wychodzi się na górę mostkiem i zejściem A na przystanek). Bilet tramwajowy kosztuje 130 jenów (~4,5 PLN, ~1.6 SGD), niezależnie od ilości przejechanych przystanków. Wsiada się tyłem lub środkiem, a wysiada przodem, uiszczając motorniczemu opłatę przed opuszczeniem pojazdu. Muzeum znajduje się nieopodal hipocentrum wybuchu, bilet kosztuje 200 jenów (~7 PLN, ~2.5 SGD).

JP_III_13_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, tablica opisująca skalę zniszczeń spowodowaną wybuchem bomby atomowej

Wystawa zaczyna się spiralnym zejściem, dającym wrażenie cofania się w czasie. Na samym dole czas faktycznie się zatrzymał, co widać na pierwszym eksponacie – zegarze, którego zniszczone wskazówki zatrzymały się wskazując godzinę wybuchu: 11:02. Ekspozycja składa się z 3 sekcji. Pierwsza wprowadza odwiedzającego w szczegóły wydarzeń prowadzących do i opisujących tragedię z 9 sierpnia 1945, a także historię miasta przed wybuchem.

JP_III_14_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, zejście na wystawę

JP_III_15_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, zegar zatrzymany podczas wybuchu

JP_III_16_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, Fatman, replika bomby zrzuconej na Nagasaki

JP_III_17_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, wnętrze Fatman, replika bomby zrzuconej na Nagasaki

Druga część poświęcona jest skutkom i zniszczeniom spowodowanym przez wybuch bomby atomowej. Było – nie ma. Po budynkach został gruz, po ludziach czasem nawet nie ślad. Ci, którzy znaleźli się dalej od centrum wybuchu, do końca życia, często dużo krótszego niż oczekiwano, cierpieli na skutki uboczne promieniowania i poparzeń. Przedmioty które przetrwały, fotografie ocalałych, a także zdjęcia i opisy akcji ratowniczych oddają przerażający obraz tego, z czym spotkali się cywile podczas działań wojennych.

JP_III_18_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, szklany różaniec częściowo rozpuszczony podczas wybuchu

JP_III_19_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, 6 butelek częściowo rozpuszczony podczas wybuchu

Chyba najbardziej dająca do myślenia była dla mnie trzecia sekcja tego muzeum, która nazwana jest „W kierunku świata wolnego od broni nuklearnej” opisująca wysiłki wielu organizacji, próbujących wymusić na władzach państw zadeklarowanie i wyegzekwowanie całkowitego zakazu prac nad udoskonalaniem broni atomowej. Mamy 2022 rok i absolutnie żadnej pewności, że Nagasaki było ostatnim miejscem zmiecionym z mapy na skutek bomby atomowej podczas działań wojennych. Próby wciąż się odbywają, a wszystkie wykryte odnotowywane są na ścianie muzeum.

JP_III_20_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, Traktat o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową

JP_III_21_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, odnotowane próby broni jądrowej od czasu wybuchu w Nagasaki

Działania formalne, wspierane są przez akcje społeczne: 1000 żurawi złożonych z origami (Senbazuru) przypisuje się moc spełniania życzeń, najlepiej tych o świecie wolnym od bomby atomowej.

JP_III_22_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Muzeum Bomby Atomowej w Nagasaki, 1000 Żurawi z origami (Senbazuru)

Park Hipocentrum znajduje się nieopodal muzeum, a centralny punkt wybuchu oznaczony jest symbolicznym grobowcem zmarłych w wyniku tych wydarzeń. Po drugiej stronie ulicy rozpościera się Park Pokoju (często traktowany jako jedno z Parkiem Hipocentrum), jednak tam już nie dotarłyśmy.

JP_III_23_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), statua matki niosącej martwe dziecko

JP_III_24_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), cenotaf (symboliczny grobowiec) w hipocentrum wybuchu bomby atomowej

JP_III_25_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park), pozostałości Katedry Urakami

JP_III_26_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, Park Hipocentrum (Hypocenter Park)

Emocje po dawce dość ciężkiej historii próbowałyśmy rozładować przy sushi, w jednej z jadłodajni galerii handlowej przy dworcu.  Przed nami 2h w pociągu do Fukuoki i trochę czasu na zakupy. Japonię żegnać będziemy o świcie, stresując się nieco, bo przez recepcję hostelu nie udało nam się zarezerwować taksówki na lotnisko (wszystkie między 5 a 7 rano były już zajęte!), więc pierwszym metrem o 5.44 z przystanku Tenjin dotarłyśmy w 11 minut na lotnisko krajowe, a stamtąd autobusem wahadłowym, który kursuje od 6.00 rano, na lotnisko międzynarodowe. Na szczęście nie było większych problemów, żeby go zlokalizować, bo z ruchomych schodów metra wychodzi się wprost na przystanek. Ostatecznie dołączyłyśmy do płynnie poruszającego się ogonka do odprawy na czas, ale jak na samolot odlatujący o 7:15 to preferuję być na lotnisku wcześniej niż niecałą godzinę przed. Zwłaszcza, że za mną dość kosztowna historia o spóźnieniu się na samolot właśnie w kraju kwitnącej wiśni. Najwyraźniej mam już taką wprawę, że teraz to małe piwo!

JP_III_28_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Nagasaki, sushi!

JP_III_27_50_size_watermark

Japonia, wyspa Kiusi, Fukuoka, małe piwo

JP na 100% – Japonia, akt IV: Japonia i Japończycy

Tak jak wspomniałam w poprzedniej notce, Japonia jako całość kultury, kuchni, wynalazków i ludzi, zasługuje na osobną notkę. Japończycy są znani z dwóch rzeczy: niezwykłej kultury bycia z jednej strony i skrajnych dziwactw z drugiej. Oba obrazy udało nam się zaobserwować.
Zacząć i skończyć trzeba od ukłonów. Wydawałoby się, że takie rytuały w dzisiejszych czasach odchodzą do lamusa. Nie w Japonii. Absolutne rekordy biją kasjerki w supermarketach, które ukłonią Ci się gdy:
– dołączysz do kolejki
– dojdziesz do taśmy
– zaczniesz wykładać produkty na taśmę
– nadejdzie Twoja kolej do kasowania
– zaczniesz ogarniać siatki, żeby wygodniej się pakowało
– mówi Ci cenę (chociaż i tak nie rozumiesz)
– kładziesz pieniądze na tackę (w Japonii nie podaje się pieniędzy kasjerowi do rąk)
– odbierasz resztę i paragon
– i na do widzenia jeszcze ze 2 razy dla pewności
Największe zaskoczenie związane z ukłonami spotkało nas w Kyoto, jako że częściej mieliśmy okazję podróżować autobusami. Normą jest, że kierowca autobusu (wysiada się tylko przodem), żegna Cię gdy wysiadasz. Jedna z naszych podróży zaliczyła postój na zmianę kierowcy. Pan wysiadł, odwrócił się przodem do pasażerów, pokłonił się nisko, powiedział ze 2 zdania pożegnania, po czym wysiadł. Chwilę później nowy kierowca wsiadł, odłożył swoje rzeczy za kierownicę i znów, szeroki ukłon i zapewne równie serdecznie werbalne powitanie. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce? Mnie się to bardzo podobało, sprawia, że ludzie mają do siebie niesamowity szacunek. Co do samych kierowców to prowadzą w rękawiczkach i mają zestaw z mikrofonem na głowie, który umożliwia im na bieżąco komentować trasę dla podróżnych (zapewne coś w stylu „Przepraszam, że tak wolno, ale na Asakusa korki jak zawsze..”). Wypucowane taksówki i kierowcy w garniturach również sprawiają niesamowite wrażenie. Chociaż nigdy nimi nie jeździliśmy, to udało nam się zaobserwować śnieżnobiałe wnętrza i drzwi otwierane automatycznie, gdy pasażer chce wsiąść/wysiąść. Denerwowało Was kiedyś, że pierwszy stopień do wejścia do autokaru jest czasem dość wysoko i trzeba się skrobać? (No dobra, takie doświadczenie mają najczęściej osoby mojego wzrostu i niżej :D ) W Japonii kierowca wyciąga specjalny schodek-podest żeby było łatwiej.

Japonia, Kyoto, mężczyzna w tradycyjnym stroju

Japonia, Kyoto, mężczyzna w tradycyjnym stroju

Japonia, Kyoto, mężczyzna kłania się w stronę odjeżdżającego samochodu swoich gości

Japonia, Kyoto, mężczyzna kłania się w stronę odjeżdżającego samochodu swoich gości

Zwykli Japończycy, stale gdzieś pędzą, metro o poranku szczelnie wypełnia się bielą i czernią koszul i garniturów. Nikt w tym chaosie na siebie nie wpada, wszystko jest na czas, pod linijkę, dokładnie, na miejsce i zorganizowane. Lubują się też w reklamach, które zagracają każdą możliwą przestrzeń publiczną (łącznie z poręczą schodów ruchomych)

Japonia, Tokio, reklamy w metrze

Japonia, Tokio, reklamy w metrze

Japonia, Tokio, reklamy na poręczach ruchomych schodów

Japonia, Tokio, reklamy na poręczach ruchomych schodów

Przede wszystkim w Tokio do głosu dochodzą młodzi ze swoimi kolorowymi włosami, makijażami, soczewkami powiększającymi źrenicę, naklejkami na powieki (aby się załamywały), sztucznymi rzęsami i barwnymi strojami. Buszują często w ogromnych księgarniach z komiksami, w których ja dostawałam zawrotów głowy ;)

Japonia, księgarnia z komiksami

Japonia, księgarnia z komiksami

Japonia, więcej komiksów

Japonia, więcej komiksów

Japonia, Tokio, młodzież w parku przy Miraikan

Japonia, Tokio, młodzież w parku przy Miraikan

Japonia, Tokio, młodzież w parku przy Miraikan

Japonia, Tokio, młodzież w parku przy Miraikan

Japonia, japońskie uczennice

Japonia, japońskie uczennice

Automaty z produktami to chyba kolejna wielka miłość. Większość sprzedaje napoje, ale nam udało się trafić na maszyny oferujące lody na patyku, części do kolejki czy banany.

Japonia, dostawmy jeszcze jeden - tak dla pewności!

Japonia, dostawmy jeszcze jeden – tak dla pewności!

Japonia, napój Boss'a

Japonia, napój Boss’a

Japonia, automat z bananami!

Japonia, automat z bananami!

Japonia, automat z elementami kolejki

Japonia, automat z elementami kolejki

Jeśli już o automatach mowa to świetnie sprawdzają się w restauracjach szybkiej obsługi. Przed wejściem wywieszone jest menu i stoi automat. Wybiera się przycisk odpowiadający zamówionemu daniu, wrzuca pieniądze i odbiera bilecik, który przekazywany jest kelnerce tuż po wejściu do jadłodajni. Nie ma problemu z wydawaniem reszty czy nieporozumieniami przy zamówieniach. Pierwszy raz, gdy skorzystaliśmy z takiego miejsca, nie wiedzieliśmy o automatach, ale pani kelnerka cierpliwe obsłużyła nas w tradycyjny sposób. Później już byliśmy mądrzejsi. Samo jedzenie – wyśmienite. Kuchnia japońska bardzo mi odpowiada. Zanim jednak napełnialiśmy brzuchy sushi, skosztowaliśmy ramenów (japońska zupa z makaronem) i gyozy (japońskich pierożków) – omniom mniom mniom.

Japonia, automaty przed restauracją

Japonia, automaty przed restauracją

Japonia, Maćkowy zestaw o nazwie nieznanej

Japonia, Maćkowy zestaw o nazwie nieznanej

Japonia, gyoza

Japonia, gyoza

Japonia, ramen!

Japonia, ramen!

Japonia, wciągaj zupę pałeczkami! :)

Japonia, wciągaj zupę pałeczkami! :)

Japonia, a na deser: chipsy w czekoladzie i..

Japonia, a na deser: chipsy w czekoladzie i..

Japonia, .. ciacho z kremem z zielonej herbaty!

Japonia, .. ciacho z kremem z zielonej herbaty!

Sushi z taśmy zostało naszym faworytem. Polecam szczególnie to przy stacji kolejowej w Kyoto. Tam każdy talerzyk na taśmie miał taką samą cenę. Siada się przy stoliku będącym okręgiem, po jego wewnętrznej stronie jeździ taśma z sushi, a zupełnie w środku panowie na oczach klientów przygotowują wszystkie smakołyki. Są też specjalne kraniki z ciepłą wodą na stole, aby przygotować sobie matcha – japońską herbatę. Dodatkowo buteleczki z sosami i pudełko z imbirem. Wasabi dodane jest już do samego sushi i wcale nie potrzeba go więcej. W Narze, niedaleko jednego z marketów byliśmy na podobno najdłuższej taśmie sushi na świecie. Tutaj różne kolory talerzyków miały różne ceny. A gdy już ilość zjedzonych maki i nigiri przekroczy zdrowy rozsądek, przyjdzie kelner, policzy talerzyki i wystawi rachunek, oczywiście dużo niższy niż można by oczekiwać za taki posiłek w innych częściach świata.

Japonia, sushi - omnom mnom!

Japonia, sushi – omnom mnom!

Japonia, sushi maki czekają na pocięcie

Japonia, sushi maki czekają na pocięcie

Japonia, sushi na taśmie

Japonia, sushi na taśmie

Japonia, matcha

Japonia, matcha

Japonia, podobno najdłuższa taśma sushi na świecie

Japonia, podobno najdłuższa taśma sushi na świecie

Zostając przy jedzeniu nie sposób pominąć najróżniejszych smaków, które można znaleźć w japońskich marketach. Znane i nieznane marki oferujące zestawienia, o których się nie śniło. KitKaty z wasabi? Proszę bardzo. Lody dyniowe albo herbaciane? Nie ma sprawy. A do tego najdziwniejsze owoce morza, które wolałam jednak podziwiać zza lodówkowej szyby.

Japonia, m&m'sy malinowe

Japonia, m&m’sy malinowe

Japonia, KitKaty o smaku herbaty z prażonym ryżem

Japonia, KitKaty o smaku herbaty z prażonym ryżem

Japonia, małe rybki, dodawane często jako posypka do zup

Japonia, małe rybki, dodawane często jako posypka do zup

Japonia, makaron Hello Kitty

Japonia, makaron Hello Kitty

Japonia, sake, setka od razu w literatce

Japonia, sake, setka od razu w literatce

Japonia, herbata o smaku złotego kiwi

Japonia, herbata o smaku złotego kiwi

Japonia, chipsy o smaku ramenu (zupy)

Japonia, chipsy o smaku ramenu (zupy)

Japonia, lody: dyniowe, różane, zielona herbata, kwiat wiśni

Japonia, lody: dyniowe, różane, zielona herbata, kwiat wiśni

Japonia, Fanta gruszkowa

Japonia, Fanta gruszkowa

Japonia, napój o smaku soli z liczi

Japonia, napój o smaku soli z liczi

Japonia, macki ośmiornicy

Japonia, macki ośmiornicy

Japonia, raj KitKatowy: kwiat wiśni, wasabi, sernik, czerwona fasolka, truskawka, pudding i co tylko

Japonia, raj KitKatowy: kwiat wiśni, wasabi, sernik, czerwona fasolka, truskawka, pudding i co tylko

Japonia, zielona herbata z muscatem - mój faworyt!

Japonia, zielona herbata z muscatem – mój faworyt!

Japonia, mocne piwo owocowe, które okazało się drinkiem w puszce ;)

Japonia, mocne piwo owocowe, które okazało się drinkiem w puszce ;)

Japonia to również kraj niesamowitych toalet z milionem funkcji, które są na porządku dziennym do tego stopnia, że nawet publiczne toalety (notabene – zawsze darmowe) mają jakieś bajery. I chociaż już w pierwszym hotelu w Tokio wydawało mi się, że toaleta z funkcją mycia z przodu i z tyłu to jest high-tech to szybko zostałam wyprowadzona z błędu. Najbardziej rozwinięta posiadała nawet funkcję odtwarzania dźwięku spuszczanej wody (bez fizycznego jej spuszczania) o 3 (!) stopniach głośności. Zastanawiało mnie po co właściwie, ale odpowiedź czekała w jednej z toalet wyposażonej w instrukcje po angielsku. Otóż dźwięk spuszczonej wody ma maskować wszystkie inne wydawane przez człowieka dźwięki podczas posiedzenia. Czy muszę dodawać, że przetestowałam wszystkie funkcje? :D moją ulubioną pozostaje podgrzewana deska!

Japonia, magiczny tron z podgrzewaną deską

Japonia, magiczny tron z podgrzewaną deską

Japonia, panel sterowania tronem

Japonia, panel sterowania tronem

Japonia, krótka instrukcja jak obsłużyć toaletę, poziom: Japonia

Japonia, krótka instrukcja jak obsłużyć toaletę, poziom: Japonia

Jako, że Japończyków dużo, a przestrzeni mało to kompaktowość jest w cenie. Na przykład kompaktowe wanny, w których absolutnie nie da się wygodnie poleżeć, ale można obejrzeć telewizję (!).

Japonia, :D

Japonia, :D

Patenty są wszędzie, a pomysłowości nie można im odmówić. Niekiedy bez obrazkowej instrukcji ani rusz.

Japonia, cewka do usuwania włosów z twarzy

Japonia, cewka do usuwania włosów z twarzy

Japonia, stempelki do parówek

Japonia, stempelki do parówek

Japonia, gustowne opakowanie sznurka do mięsa

Japonia, gustowne opakowanie sznurka do mięsa

Tak naprawdę nie trzeba się specjalnie wysilać, żeby odkryć coś niezwykłego i niecodziennego. Coś, co pozwala zachwycić się Japonią i rozpalić marzenia o powrocie tam któregoś pięknego dnia.

Japonia, salon dla dzieci, w ofercie między innymi trwała i makijaż

Japonia, salon dla dzieci, w ofercie między innymi trwała i makijaż

Japonia, lody o smaku zielonej herbaty, kwiatu wiśni i.. sake!

Japonia, lody o smaku zielonej herbaty, kwiatu wiśni i.. sake!

Japonia, przydrożny przysmak - schłodzone ogórki na patyku

Japonia, przydrożny przysmak – schłodzone ogórki na patyku

Japonia, a może wachlarz z "idolem"?

Japonia, a może wachlarz z „idolem”?

Japonia, kostiumy bohaterów!

Japonia, kostiumy bohaterów!

Japonia, do mnie mówisz?!

Japonia, do mnie mówisz?!

Japonia, książeczka: origami z papieru toaletowego (muszę dodawać, że ją kupiłam? :D)

Japonia, książeczka: origami z papieru toaletowego (muszę dodawać, że ją kupiłam? :D)

Japonia, McDonalds otwarty do 25-tej!

Japonia, McDonalds otwarty do 25-tej!

Można by pisać i pisać, ale już wystarczy, resztę zostawiam do samodzielnego odkrycia. Powiem tylko, że na milion procent warto spłukać się finansowo, byle tylko tam pojechać. Ja na nowo zaczynam odkładać pieniądze do przysłowiowej skarpety, aby kiedyś być tam znów.
Póki co, niedługo po powrocie z Japonii do Singapuru, wykorzystałyśmy z Kasią długi weekend na wypad w stronę północno-zachodnią, o tym jednak kiedy indziej.