most wiszący

ponad 130 milionów lat naturalnie! – Malezja, Taman Negara, part II

Na jedyny, pełny dzień w dżungli plan był dość ambitny. Najpierw najdłuższy na świecie most wiszący, a później – czas zdobyć szczyt!

Malezja, Taman Negara, drogowskazy przy ośrodku Mutiara Taman Negara

Malezja, Taman Negara, furtka do dżungli

Malezja, Taman Negara, zabierz tylko zdjęcia, zostaw tylko odciski stóp

Ścieżka po drewnianych platformach, wiodąca do Canopy Walkway (Titian Silara, most wiszący) była łatwa do pokonania, nie mniej dotarcie na miejsce zajęło nam ponad 1,5h. Spacer przez las tropikalny ma się nijak do przechadzki po parku. Po dłuższej chwili organizm przyzwyczaja się jednak do bardzo wilgotnego powietrza. Zaczyna się też ignorować pot lejący się strumieniami (nawet z miejsc, o których nie sądziłam, że mogą się pocić!). Kluczowym ekwipunkiem na taką, nawet nieskomplikowaną wyprawę, jest woda, woda i jeszcze raz okrycie na głowę – wbrew pozorom, słońce potrafi przebić się przez tę gęstwinę.

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, rattan

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, no siema!

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, ścieżka do mostów wiszących

Pod Canopy Walkway czekał nas dłuższy postój. Nie byłyśmy niestety szybsze niż zorganizowane wycieczki, musiałyśmy więc odstać swoje w kolejce (oprócz pieszo, można się tam dostać łodzią).  Most wiszący, zbudowano w tym miejscu z myślą o naukowcach badających dżunglę. Z czasem ten 530m długi, unoszący się 40m nad ziemią system kładek, stał się także atrakcją turystyczną. Jego część pozostaje zamknięta dla odwiedzających. Dla osób z lękiem wysokości, może być on nie lada wyzwaniem, bujające się elementy na takiej wysokości zdecydowanie nie pozwalają czuć się pewnie. A gdy spojrzeć w dół – jedynie gęstwina dżungli. Przejście kosztuje jedyne 5MYR (~1.70SGD, ~4,50PLN), zamknięte jest podczas deszczowej aury.

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, Canopy Walkway (most wiszący)

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, na Canopy Walkway (moście wiszący)

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, Canopy Walkway (most wiszący)

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, Canopy Walkway (most wiszący)

Po zejściu z mostu, wróciłyśmy na ten sam szlak z nadzieją, że w końcu skończą się drewniane, ułożone dla turystów, platformy i dane nam będzie kroczyć po prawdziwej ścieżce w lesie tropikalnym. Paręset metrów dalej – tak właśnie się stało! Naszym celem było wzgórze Bukit Indah (całe 563 m.n.p.m). Mimo braku oznaczeń szlaków, do których człowiek przyzwyczajony jest z górskich wycieczek w Polsce, przez długi czas nie sposób było pomylić kierunków. Zwątpienie przyszło w jednym miejscu, gdzie przyszło nam wejść w krzaki. Postanowiłyśmy spróbować przejść kilkadziesiąt metrów – jeśli wciąż będzie wyglądać podejrzanie – zawracamy. Ostatnie na co miałyśmy ochotę to zgubić się. Na szczęście chwilę później znów byłyśmy na lekko wydeptanym gruncie.

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, gdzie jest Wally?

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, ścieżka na wzgórze Bukit Indah

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, na ścieżce na wzgórze Bukit Indah

Aby zdobyć ten, wydawałoby się, niewielki szczyt, trzeba jeszcze zmierzyć się z dość stromym podejściem po nagich skałach. Przy pomocy lin, udało nam się wtarabanić na górę – widok na rzekę, zdecydowanie wynagrodził trud. To w takich momentach, gdy serce z wysiłku chce wyskoczyć, człowiek obiecuje sobie ukrócić ten siedzący tryb życia.

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, ścieżka na wzgórze Bukit Indah – no to w górę serca!

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, wzgórze Bukit Indah zdobyte!

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, wzgórze Bukit Indah zdobyte!

Malezja, Taman Negara, last tropikalny, widok ze wzgórza Bukit Indah

Tą samą stroną schodziłyśmy na dół. Moja kondycja zaczęła boleśnie wyrażać swoją opinię na temat tego wyczynu, więc musiałam zwalniać tempa. Na szczęście wody wystarczyło nam akurat na dojście do ośrodka. Udało się, bez przewodnika i technologii, z papierową mapą w ręku, trasa pokonana! Na szlaku nie spotkałyśmy nikogo, większość jednodniowych wycieczek z przewodnikiem idzie na Bukit Teresek.

Krótki wypad do miasteczka po wodę i inne płyny chłodzące i można było relaksować się na tarasie, odhaczając bardzo udany dzień.

Niestety, następnego ranka nie było już czasu na postawienie stopy za bramkę do lasu. Na Wielkanocne śniadanie udało nam się za to zjeść jajka i chwilę później pakowałyśmy się do łódki, rozpoczynając czasochłonną operację powrotu do domu.

Malezja, Taman Negara, wesołego jajka!

Dżunglo, nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa! Oby dane było mi wrócić na dłużej, zachęcająco wyglądały oferty 3-4 dniowych wypraw z namiotem w głąb lasu.