Od małego, ucząc się historii naszego kraju, większość z nas wykształca szacunek do niepodległości. Niepodległość kojarzy nam się nieodłącznie z zaborcą, walką o wolność, przelewem krwi, wojną, zwycięstwem i triumfem. Polska na mapie świata istnieje od setek lat, a kiedy z niej znikała – Polacy wciąż byli Polakami, nieważne jaką flagę próbowano im narzucić. Co roku świętujemy Dzień Odzyskania Niepodległości, pamiętając bohaterów i mając nadzieję, że już nigdy nie będzie trzeba o tę niezależność walczyć.
W Singapurze nie musieli Niepodległości odzyskiwać, a.. niejako zostali do niej zmuszeni. Lokalne rządy tych terenów, będących przez lata w dzierżawie kolonii brytyjskiej, po perturbacjach II wojny światowej, dążyły do niezależności od Brytyjczyków i złączenia z Federacją Malajską (obecnie Malezja). Ta ostatnia zgarnęła ich pod swoje skrzydła, jednak nie mogli się dogadać – na skutek czego po kilku latach Singapur został wydalony z Federacji i 9 sierpnia 1965 roku stał się państwem niepodległym. Oznacza to, że w 2016 roku stuknęło im 51 lat istnienia państwa!
Uroczystości związane z Dniem Niepodległości w ostatnich latach odbywają się na jednym ze stadionów. Główna parada i fiesta dostępna jest jednak tylko dla wybranych. Każdy Singapurczyk i rezydent (a więc odpadają turyści i mieszkańcy na wizach pracowniczych) może zgłosić chęć wzięcia udziału w wydarzeniach – bilety będą następnie losowane, a kto ma szczęście – będzie świętował.
Widoku nieba nie da się jednak przesłonić, dlatego Ci niewybrani, wciąż mogą zobaczyć pokaz lotniczy i fajerwerki. Dzień Narodowy poprzedzają weekendy prób, na których można podejrzeć co będzie się działo.
Mimo wszechobecnego tłumu i ścisku, który powinien zniechęcić do zbliżenia się w rejon głównych wydarzeń – nie potrafię odmówić sobie sztucznych ogni!
Z roku na rok, jest ich więcej i są coraz bardziej spektakularne, a Singapur już niedługo zaliczy 54 urodziny! Majulah Singapura!