Niedzielę weekendowego wypadu do Melaki w Malezji rozpoczęłyśmy na piechotę. Po dniu przepełnionym europejskimi wpływami, czas zobaczyć więcej Azji! Świątynia Poh San Teng Temple u podnóża Bukit Cina (Wzgórze Chińskie) posłużyła nam jako brama wejściowa na ogromny obszar chińskiego cmentarza. Na terenie nekropolii znajduje się ponad 12 tysięcy nagrobków, z najstarszymi datowanymi na czasy panowania dynastii Ming w Chinach. Uznaje się ją za największe miejsce spoczynku Chińczyków po za granicami ich kraju. Wydreptana ścieżka, przez delikatnie zalesiony obszar, prowadzi na szczyt obok okazałych, choć często zaniedbanych, nagrobków i grobowców. Nie dotarłyśmy jednak na górę, bo po kilkunastu minutach salwowałyśmy się ucieczką przed rojami komarów. Pośpiesznie pryskany repelent nie był w stanie ich odgonić.
Będąc w tej okolicy warto rzucić okiem na (a jakże!) najstarszą w Malezji studnię Ha Li Poh’s Well. Datowana na XV wiek, wybudowana dla chińskiej żony sułtana Melaki, w przeszłości zaopatrywała w wodę sporą części miasta. Obecnie służy jako studnia życzeń dla turystów.
Jak na portowe miasteczko, coś mało wody w tym opisie, prawda? Kolejne kilometry zmęczyły nasze nogi, więc przyszła pora na zmianę środka transportu. Przepływająca środkiem miasta rzeka Sungai Melaka (Malacca River), wieki temu służyła handlowi wgłąb lądu. Obecnie jej miejski odcinek spełnia się jako atrakcja turystyczna. Z przystani Muara Jetty, znajdującej się tuż za Muzeum Morskim (Maritime Museum), średnio co pół godziny odpływają stateczki wycieczkowe. Przez około 45min pokonują 9km, kończąc w przystani początkowej. Po drodze podziwia się przede wszystkim fantazyjnie pomalowane domy i kolorowe mostki. Bardzo relaksujące doświadczenie. Kurs kosztuje 21.2 MYR (~7SGD, ~19,20PLN).
Zanim autobus zabierze nas z powrotem do Singapuru – czas na obiad! Nie należę do turysto-podróżników, którzy swój wyjazd skupiają na jedzeniu. Często zwiedzanie i doświadczanie nowych miejsc pochłania mnie bez końca i nie mam czasu na posiłki, dlatego tak mało widać ich na blogu. W Melace jednak musiało go jednak wystarczyć na Purple Cane Tea Restaurant, restaurację, którą znajoma z pracy pokazała mi podczas poprzedniej wizyty w tym mieście. Knajpka znajdująca się w galerii handlowej The Shore serwuje najróżniejsze herbaty i posiłki kuchni chińskiej, w których główną rolę gra.. herbata! Ryż, nudle, zupy, mięso gotowane w wywarze herbacianym, desery – polecam wszystkim herbatoholikom, mają też swoje oddziały w Kuala Lumpur!

Malezja, Melaka, Purple Cane Tea Restaurant, danie główne: ryż smażony z krewetkami i zieloną herbatą
Piesze wycieczki, zwykle bardziej męczące niż jeżdżenie od punktu A do B, mają jeden niepodważalny plus – pozwalają odkrywać miejsca i rzeczy, o których nie mówią w przewodnikach. Czasem osobliwe, tajemnicze, smutne lub wesołe – dopełniają obrazek danej lokalizacji. Przecież oprócz tych wypolerowanych atrakcji dla turystów, w mieście toczy się codziennie życie jego społeczności – często równie barwne i ciekawe, co cel naszej podróży.
Chociaż Melaka nie jest raczej miejscem, do którego będę wracać, to warto było poświęcić weekend by zobaczyć ją z bliska.