stolica państwa krzaczków – Chiny, Pekin, akt I

Długiego, singapurskiego weekendu nie można było zmarnować na siedzenie w domu. Odkąd wróciłam z Polski ponad 2 miesiące nie wychylałam nosa z Singapuru. Mój niedobór podróży jest tym większy, że pierwsze 5 miesięcy tego roku przesiedziałam pracując nad magisterką. Początkowo miały być Filipiny, ale znajomi wystraszyli się pory deszczowej, więc postanowiłam się na nich nie oglądać i kupiłam bilety do stolicy Chin – Pekinu. I chociaż leciałam sama to na miejscu już kompletnie sama nie byłam – dzięki Nela za przechowanie bagażu, zupę i modżajto mena!
Moja wyprawa o mały włos skończyłaby się jeszcze przed startem. Nie wiedzieć czemu kiepsko wyliczyłam się z czasem dojazdu na lotnisko, autobus zamulił, długa przesiadka na metro i w połowie drogi uświadomiłam sobie, że będę na styk. Gotowa do biegu przez cały terminal, mniej niż godzinę przed planowanym odlotem, wyskoczyłam z pociągu na Changi Airport, szybkim wzrokiem próbuję wyszukać mój lot na liście i.. nie ma. Tzn. linia lotnicza i miejsce się zgadza, ale godzina nie pasuje. Na moje szczęście – opóźniony, na nieszczęście – 3,5 godziny. Z powodu burzy nad Pekinem opóźnił się samolot w drugą stronę więc musimy czekać na maszynę. Dostałam bon na darmowe jedzenie i picie, złapałam trochę darmowego internetu, próbowałam nawet zasnąć na fotelu, bo co tu robić na lotnisku w środku nocy? Nawet większość sklepów była pozamykana.
Singapur, lotnisko Changi, zamiast o 0:15 to o 3:45

Singapur, lotnisko Changi, zamiast o 0:15 to o 3:45

Ostatecznie boarding zaczął się po 3.00. Air China dała kocyk i poduszkę, pamiętam jeszcze jak samolot rozpędzał się na pasie, ale chyba zasnęłam zanim odbiliśmy się od ziemi. Rano podali śniadanie, chicken noodles, czyli makaron z kurczakiem – tak, Azja uczy, że na śniadanie zamiast płatków lub kanapek można zjeść ryż lub azjatycki makaron. Na szczęście w samolotach zwykle jest do tego bułeczka, masło, pudełko owoców i sałatka (chociaż ta miała jakieś podejrzane, zielone fasolki więc sobie darowałam). Muszę przyznać, że na prawdę było smaczne. Nie było też międzynarodowej walki, którą zapowiadali w instrukcjach podczas odprawy online:

Air China umowa serwisu, fight [walka]? chyba raczej flight [lot]..

Air China umowa serwisu, fight [walka]? chyba raczej flight [lot]..

Lotnisko pekińskie dobrze oznakowane po angielsku, trochę się trzeba nadreptać od samolotu do odprawy, wypełnić po drodze żółty świstek, kontrola wizy i heja – można wsiadać w ekspres pędzący do centrum. Bilet za 25 RMB można kupić w okienku bez słowa – podaje się pieniądz, dostaje się bilet i już. Zanim można wejść na peron jeszcze skanowanie bagażu. Jak się okaże później – taka kontrola przeprowadzana jest na każdej jednej stacji metra – torby zawsze muszą przejechać przez skaner.
W niecałe pół godziny dotarłam do ostatniej stacji, porzuciłam mój tabor cygański u Neli i dalej metrem zwiedzać pierwszy, zaplanowany punkt programu. W ogóle poruszanie się metrem to bardzo prosta i wygodna sprawa w Pekinie. Może nie zawsze łatwo wsiąść – ilość ludzi jest ogromna, ale przeważnie wychodzi to sprawnie. Autobusami jeździć nie miałam okazji, nie licząc dojazdu na Chiński Mur, ale już sam fakt, że rozkłady na przystankach zapisane są tylko krzaczkami, nie sprawiał wrażenia, że uda mi się zaoszczędzić na czasie biorąc autobus.
Plan był dosyć napakowany, miałam tylko 4 dni, a zobaczyć oczywiście chciałam jak najwięcej. Zaczęłam od  sztandarowego Zakazanego Miasta – znajdującego się w samym sercu Pekinu kompleksu pałaców cesarskich wybudowanych w XV wieku. Ogromny obszar z dużą ilością stylowych pałacyków, bram, pawilonów dedykowanych  na specjalne okazje oraz wystaw. Ciężko się jest tam nie zgubić i wrócić do punktu, w którym było się wcześniej. Poruszania nie ułatwia olbrzymia (czyli dużo do potęgi sryliard) ilość ludzi. Po 5 minutach byłam zmęczona nie tym prażącym słońcem, a ludźmi dookoła. Zanim jednak miasteczko cesarskie, trzeba przejść przez Bramę Niebiańskiego Spokoju (wejście do Zakazanego Miasta tylko od strony południowej) – jeden z symboli narodowych Chin i jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc Pekinu, za sprawą ogromnego portretu Mao Zedonga.
Chiny, Pekin, Brama Niebiańskiego Spokoju z portretem Mao Zedonga

Chiny, Pekin, Brama Niebiańskiego Spokoju z portretem Mao Zedonga

Bilety wstępu kupuje się po lewej lub prawej stronie, kosztują 60 RMB. Dodatkowo na wystawy i niektóre części kompleksu trzeba kupić dodatkowy bilet. Ja kupiłam tylko podstawowy, z nadzieją, że w razie czego w środku będzie można te dodatkowe dokupić. Lepiej niż opis, wrażenia oddadzą zdjęcia. Chociaż po chwili zdaje się, że każdy kolejny budynek jest w takim samym stylu, to jednak są one na tyle innego od tego co zna się na codzień, że chce się iść dalej i dalej.

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Brama Standardów Moralnych (Gate of Moral Standards)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Brama Standardów Moralnych (Gate of Moral Standards)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, turyści w wynajętych strojach ludowych (upał 30 stopni..)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, turyści w wynajętych strojach ludowych (upał 30 stopni..)

Bardziej niż centralna i południowa część zakazanego miasta mi podobała się wschodnia. Trzeba było kupić dodatkowy bilet za 10 RMB, ale tuż za bramą, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, liczba turystów w koło znacznie zmalała. Udało mi się nawet robić zdjęcia, na których nie ma ludzi, nie trzeba się też było obijać o innych. Zdecydowanie polecam więc Complete Palace of Peace and Longevity (Pałac pokoju i długowieczności). Tam można było refleksyjnie zatrzymać się się na chwilę, nie ryzykując, że wpadnie na człowieka rozwrzeszczane dziecko, albo babsko z parasolem (upał i słońce, Azjatki mają w zwyczaju używać parasola zawsze).
Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Ściana Dziewięciu Smoków (Nine Dragon Wall/Screen)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Ściana Dziewięciu Smoków (Nine Dragon Wall/Screen)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Nine Dragon Wall/Screen - smok jako symbol władców antycznych Chin

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Nine Dragon Wall/Screen – smok jako symbol władców antycznych Chin

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Sala Wielkiego Zwierzchnictwa (Hall of Great Supremacy)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, Sala Wielkiego Zwierzchnictwa (Hall of Great Supremacy)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, sufit w Sali Norm Rządowych (Hall of the Norms of Government)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, sufit w Sali Norm Rządowych (Hall of the Norms of Government)

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, tron cesarski w Hall of the Norms of Government

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, tron cesarski w Hall of the Norms of Government

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, smoko-lew?

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, smoko-lew?

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, zdobienia na dachu

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, zdobienia na dachu

Powrót do części głównej i potoku turystów sprawił, że poczułam się strasznie zmęczona. Ale w takim miejscu można odpoczywać:
Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, przerwa!

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, przerwa!

Spore nadzieje wiązałam z cesarskimi ogrodami, ale z racji znajdowania się tuż przy północnej bramie wyjściowej z kompleksu, osiągnęły apogeum zagęszczenia człowiek/metr kwadratowy. Szybko więc się ulotniłam i szukałam wytchnienia w parku na przeciwko.

W Pekinie wstęp do wielu parków jest płatny dla turystów, ale racje mają przewodniki, że wizyta jest świetną okazją do obserwowania miejscowych zwyczajów. Za późno było na trenujących Tai Chi mieszkańców stolicy, ale wspinając się na jedno ze wzgórz widokowych natknęłam się na grupkę starszych Chińczyków grających w planszówki i karty. Główne wejście do Jingshan Park znajduje się tuż po przeciwnej stronie bramy północnej Zakazanego Miasta – bilet 6 RMB. W sklepiku obok zaopatrzyłam się w butelkę lodowato zimnej wody. Dosłownie lodowato.
Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, woda (za)mrożona

Chiny, Pekin, Zakazane Miasto, woda (za)mrożona

Aby dłużej utrzymać wodę zimną, butelki są sprzedawane z na wpół zamrożoną wodą –  taki chiński patent.

W parku można przejść się w około lub wspiąć na wzgórza, z których rozpościera się świetny widok na Pekin. Obserwacje ze szczytu zrekompensowały mi wcześniejsze zmęczenie tłumem – park nie był już tak zapchany.
Chiny, Pekin, Jingshan Park, skaliste wejście na wzgórze

Chiny, Pekin, Jingshan Park, skaliste wejście na wzgórze

Chiny, Pekin, Jingshan Park, widok na Zakazane Miasto

Chiny, Pekin, Jingshan Park, widok na Zakazane Miasto

Chiny, Pekin, Jingshan Park, pawilon na wzgórzu

Chiny, Pekin, Jingshan Park, pawilon na wzgórzu

Chiny, Pekin, Jingshan Park, pomnik upamiętniający miejsce samobójczej śmierci jednego z cesarzy

Chiny, Pekin, Jingshan Park, pomnik upamiętniający miejsce samobójczej śmierci jednego z cesarzy

Z parku do metra był kawałek drogi, odpędzając panów rikszarzy (?) krzyczących ‚hej lady, come, subway’ zrobiłam sobie spacer ulicami.
Chiny, Pekin, przed Jingshan Park, riksze i uliczna sprzedawczyni pamiątek

Chiny, Pekin, przed Jingshan Park, riksze i uliczna sprzedawczyni pamiątek

Chiny, Pekin, cuda chińskiej motoryzacji

Chiny, Pekin, cuda chińskiej motoryzacji

Chiny, Pekin, widać Chińczycy też lubią popić na budowie

Chiny, Pekin, widać Chińczycy też lubią popić na budowie

Po nocy na lotnisku, spaniu w samolocie i całym dniu w upale marzyłam już tylko o prysznicu i śnie, zwłaszcza, że plan na następny dzień zakładał pobudkę o 5.00. Odpuściłam więc nocny market z osobliwym jedzeniem (ostatecznie dotarłam tam następnego dnia, ale o tym później), odebrałam moje toboły i udałam się do hotelu. Na szczęście obsługa mówiła w miarę po angielsku, hotel czysty, więc nie pozostało nic innego jak odpoczywać. Ciąg dalszy nastąpi.. (prędzej czy później).

One comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.