fort

chodzenie po ścianach – Malezja, wyspa Penang, George Town – akt III

Palące słońce dało nam się we znaki, gdy tropiłyśmy murale (o czym w poprzednim wpisie tutaj). Ochłodę znalazłyśmy w The Camera Museum, świetnie urządzonym muzeum fotografii, pełnym starych aparatów, ciekawie opisanych, niekonwencjonalnych metod zatrzymywania obrazu i ogólnej historii technologii. Bilety kosztowały 20 MYR (18 PLN; 6.55 SGD). Wszystko podane jest w nowoczesny i często humorystyczny sposób.

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), „Kiedy fotografujesz ludzi w kolorze, fotografujesz ich ubrania, ale jeśli robisz zdjęcie czarno-białe, fotografujesz ich dusze”

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), Polaroid z dzieciństwa

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), aparat Nikon do zdjęć podwodnych

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), japońskie aparaty Yashica

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), Leica z obudowami pokrytymi skórą i drewnem

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), Kodak z wbudowaną lampą błyskową

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), rok 1975, Kodak prezentuje pierwszy aparat cyfrowy

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), rok 2000, pierwszy telefon komórkowy z wbudowanym aparatem wypuściła firma Sharp

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), uśmiech proszę!

Malezja, wyspa Penang, George Town, The Camera Museum (Muzeum Aparatów Fotograficznych), stój bo strzelam!

Śledząc dalsze naścienne dzieła, o których pisałam w poprzedniej notce, dotarłyśmy na północno-wschodni kraniec wyspy, gdzie w niedalekiej odległości można rzucić okiem na wpływy kolejnych kolonii panujących na wyspie: anglikański kościół św. Grzegorza (St. George’s Church) i Fort Cornwallis – XVII wieczna fortyfikacja. Nie oczekujmy jednak spektakularnej formacji obronnej. Zachowało się kilka pomieszczeń, mury zewnętrzne i trochę wewnętrznych. Można obejrzeć armaty i poczytać trochę o historii miejsca – reszta to raczej zielony trawnik. Wstęp to 20 MYR, a fundusze przekazywane są na dalsze prace konserwacyjne.

Malezja, wyspa Penang, George Town, kościół św. Grzegorza (St. George Church)

Malezja, wyspa Penang, George Town, Fort Cornwallis

Malezja, wyspa Penang, George Town, Fort Cornwallis

Malezja, wyspa Penang, George Town, Fort Cornwallis

Zahaczając o ratusz i wieżę zegarową ku pamięci królowej Wiktorii z okazji Diamentowego Jubileuszu, skierowałyśmy się w stronę ostatniego już miejsca – Clan Jetties, stojące na palach domy rybaków i pracowników stoczniowych. Stoją tu od XIX wieku, ale zostały już bardzo skomercjalizowane, z restauracjami, pamiątkami i sklepikami mydło i powidło, dlatego rzuciłyśmy tylko szybko okiem i ulotniłyśmy się stamtąd.

Malezja, wyspa Penang, George Town, ratusz

Malezja, wyspa Penang, George Town, wieża zegarowa ku pamięci królowej Wiktorii

Malezja, wyspa Penang, George Town, pomoc sąsiedzka wiecznie żywa!

Malezja, wyspa Penang, George Town, Clan Jetties

Jeszcze obowiązkowa laksa (lokalna, ostra zupa z nudlami) i autobus AT (stanowisko 5) z Komtar Bus Station zawiózł nas prosto na lotnisko, bilet za 2.70 MYR (~0.9 SGD; ~2,45 PLN) kupić można u kierowcy – koniecznie odliczone pieniądze, wrzuca się je do skrzyneczki obok kierowcy!

George Town to urocze miasto, w którym spędzić można spokojnie kilka dni. Nie dotarłyśmy na żadną z plaż, innych, ciekawych muzeów i na pewno do upolowania zostało nam sporo murali – dobry powód by wrócić tu na kolejny weekend!

Malezja, wyspa Penang, George Town, przed muzeum jedzenia

Makao i po makale! – Chiny (SRA), Makao, part I

W moim przypadku, o wyborze lokalizacji następnego wyjazdu, decyduje często mały szczegół – zwykle pojedyncze zdjęcie, które mignęło gdzieś w otchłani Internetu lub nienachalna wzmianka o jakimś wydarzeniu. Impulsem wyprawy do Xi’an, Zhangye i Jiayuguan była fotografia kolorowych gór na którymś z serwisów śmiesznych obrazków, natomiast pomysł na Makao zrodził się, gdy przed Dniem Niepodległości, szukałam porad odnośnie fotografowania fajerwerków – jeden z artykułów kończył się listą światowych festiwali sztucznych ogni. Nie trudno się domyślić, że Makao, a właściwie Macao International Fireworks Display Contest przykuł moją uwagę, a plan ułożył się ekspresowo, gdy odkryłam, że 28 edycja odbywa się przez wszystkie weekendy września (mówimy o roku 2016).

Od dzieciństwa uwielbia fajerwerki, te kilka minut huków, pisków, a przede wszystkim świecącej magii na niebie. W Makao czekały na nas dwa pokazy po 30 (!) minut każdy!

Do szaleństwa dołączyła Magda i razem rozpoczęłyśmy długi wrześniowy weekend od lotu z Singapuru do Hong Kongu, aby stamtąd złapać prom do Makao. Jest to zdecydowanie tańsza opcja niż lot bezpośredni, a port morski jest połączony z lotniskiem, więc logistycznie nie ma większych problemów. Poranny prom TurboJet uczynił nas 254 HK$ (44.2 SGD, ~123 PLN) i w niecałą godzinkę byłyśmy na miejscu.

morze Południowo-Chińskie, majtki na pokład, wypływamy!

Chiny (SRA), Hong Kong, przystań promowa

morze Południowo-Chińskie, instrukcja bezpieczeństwa na promie

Chiny (SRA), Makao, przystań promowa

Makao, począwszy od XVI wieku, przez kilka stuleci było pod silnym wpływem Portugalii, która wykorzystała i rozwinęła morsko-handlowy potencjał półwyspu. Wraz ze wzrostem populacji Portugalczyków, rósł ich apetyt na władzę, którą posiedli i dzierżyli aż do oficjalnego przekazania administracji na tych terenach Chinom, w 1999 roku. Od tego czasu Makao funkcjonuje jako jeden z dwóch Specjalnych Regionów Administracyjnych Chin – drugim jest Hong Kong.

Choć nigdy nie byłam w Portugalii, to mając ogólne pojęcie o jej charakterystyce i kulturze, jestem przekonana, że uliczki, budynki, kościoły i kuchnia półwyspu i wyspy świetnie ją odzwierciedlają, dodając azjatyckiego smaczku.

Dzień spędziłyśmy na dreptaniu malowniczymi uliczkami – teren półwyspu nie jest ogromny, dlatego najwygodniej było nam poruszać się pieszo. Zanim jednak wyruszymy – koniecznie trzeba zjeść!

Chiny (SRA), Makao, omniom mniom mniom!

Jednym z najbardziej znanych obiektów sakralnych są tu, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ruiny kościoła św. Pawła (Ruins of St. Paul Church) – po XVII-wiecznej konstrukcji została tylko południowa fasada i szczątkowe ślady pozostałych murów, które pozwoliły archeologom odszyfrować jej kształt, zniszczony przez kilkukrotne pożary i tajfun. Artefakty znalezione podczas wykopalisk można obejrzeć w niewielkiej galerii na terenie ruin. Wstęp darmowy.

Chiny (SRA), Makao, Statua Przyjaźni (Friendship Statue), a w tle ruiny kościoła św. Pawła (Ruins of St. Paul Church)

Chiny (SRA), Makao, ruiny kościoła św. Pawła (Ruins of St. Paul Church)

Rzeźba na deptaku przed schodami kościoła jest nieprzypadkowa. Statua Przyjaźni (Friendship Statue) przedstawia chińską dziewczynkę podającą kwiat lotosu (symbol czystości) portugalskiemu młodzieńcowi – znak, że Macau nie zamierza wymazać kolonistów ze swojej historii.

Tuż za ruinami, na wzgórzu znajduje się Monte do Forte (Fortaleza do Monte), pochodzący również z XVII wieku fort, który odegrał kluczową rolę podczas hiszpańskiej inwazji na okolicę. Przez wiele lat służył wojsku jako teren zamknięty, obecnie udostępniony do zwiedzania – niewielki teren z uroczymi budynkami, armaty i niesamowity widok na miasto.

Chiny (SRA), Makao, fort Monte do Forte (Fortaleza do Monte)

Chiny (SRA), Makao, widok z fortu Monte do Forte (Fortaleza do Monte)

Chiny (SRA), Makao, widok na miasto z fortu Monte do Forte (Fortaleza do Monte)

Zakupowe deptaki to nie moja broszka, dlatego dość szybko przeszłyśmy urokliwym chodnikiem Senado Square, zatrzymując się tylko na chwilę przy żółciutkim kościele św. Dominika (St. Dominic’s Church). Wzniesiony w XVI-wieku pod okiem hiszpańskich dominikanów, wiek później był świadkiem wielu potyczek między dwoma nacjami półwyspu Iberyjskiego, włączając morderstwo hiszpańskiego oficera w nawie wejściowej w trakcie mszy. Drugi żółty powód, dla którego warto zatrzymywać się nie tylko wzdłuż deptaku, ale w wielu innych miejscach Makao, to tarty jajeczne!

Chiny (SRA), Makao, Senado Sqaure

Chiny (SRA), Makao, kościół św. Dominika (St. Dominic’s Church)

Chiny (SRA), Makao, kościół św. Dominika (St. Dominic’s Church)

Chiny (SRA), Makao, tarty jajeczne (egg tarts), niebo w gębie!

Jeszcze szybki rzut okiem na katedrę (Cathedral of the Nativity of Our Lady) i czas na punkt kulminacyjny – zajęcie dogodnego miejsca i wyczekiwanie pokazu fajerwerków! W ostatecznym rozrachunku brzeg jeziora Nam Van był ciut za daleko (nie docierała do nas oprawa muzyczna), ale widok na sztuczne ognie, zarówno te wystrzelone w okolicy Macau Tower, jak i te odbite w tafli wody był wciąż wspaniały!

Tematem dnia na 28th Macao International Fireworks Display Contest był „Tribute to Bond”. Pierwsza seria przygotowana została przez grupę Pyro 200 Limited z Wielkiej Brytanii. Uczta dla oczu, zobaczcie sami!

Chiny (SRA), Makao, 28th Macao International Fireworks Display Contest, Pyro 200 Limited

Chiny (SRA), Makao, 28th Macao International Fireworks Display Contest, Pyro 200 Limited

Chiny (SRA), Makao, 28th Macao International Fireworks Display Contest, Pyro 200 Limited

Po krótkiej przerwie technicznej rozpoczęło się drugie show grupy SUGYP SA ze Szwajcarii. Eksplozja barw, kształtów i motywów – nawet po pełnej godzinie śledzenia widowiska okiem własnym i kamery, wciąż byłam zachwycona jak dziecko.

Chiny (SRA), Makao, 28th Macao International Fireworks Display Contest, SUGYP SA

Chiny (SRA), Makao, 28th Macao International Fireworks Display Contest, SUGYP SA

Chiny (SRA), Makao, 28th Macao International Fireworks Display Contest, SUGYP SA

Długi dzień, który rozpoczął się bardzo wcześnie, dobiegł końca – ale jak tu zasnąć po takich wrażeniach?!

Chiny (SRA), Makao, nad rzeką Nam Van, w tle Macau Tower